11 Gru 2017, Pon 18:32, PID: 720200
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Gru 2017, Pon 18:41 przez diana_p94.)
Czesc. Nie radze sobie, moja niesmialosc coraz bardziej mnie meczy. Jestem bardzo dziwna osoba. Pochodze ze wsi, moj ojciec byl alkoholikiem, dziadek tez, nie mam rodzenstwa... W dziecinstwie bylam swiadkiem awantur, placzu.. Wychowala mnie babcia. Mysle ze to wszystko wplynelo na moja fobie spoleczna. Zawsze bylam malomowna, ludzie mnie przez to wysmiewali i nikt mnie nie szanowal. W podstawowce nie bylo chyba az tak zle, ale w gimnazjum juz nie potrafilam wyrazic swojego zdania. Chodzilam do gimnazjum w miescie, przez co automatycznie bylam traktowana gorzej, bo bylam jedna z nielicznych osob ze wsi. Wiem, ze to glupota, ale wiadomo jak to jest w wieku gimnazjalnym. Poza tym nie odzywalam sie, balam sie ze wszystko co powiem bedzie glupie, osmieszajace. Mam tak do dzis. Udalo mi sie wyrwac z domu, zostawilam wszystkie zle wspomnienia tam i wyjechalam jak najdalej, mieszkam za granica z chlopakiem. Pracuje w biurze, powinnam byc szczesliwa, jednak nie odnajduje sie.. W pracy nie odzywam sie prawie wcale, tylko jesli ktos mnie o cos zapyta. Siedze i robie swoje a wokol mnie tocza sie rozmowy, w ktorych nie biore udzialu. Ludzie mnie przez to nie lubia, czuje to, maja mnie za dziwaka.. Jeszcze bardziej zamknelo mnie to, ze tutaj rozmowy tocza sie po angielsku, ja po polsku boje sie odezwac a co dopiero w obcym jezyku.. Chcialabym sie przelamac, szkolic jezyk, ale nie daje rady. Gdy ktos o cos mnie pyta jakam sie, mowie nie to co chce powiedziec, robie sie czerwona i urywam zdanie, mimo ze za chwile w glowie potrafie pieknie plynnie mowic... Widze te szydercze usmiechy za plecami...Przychodze do domu i rozmyslam na jaka to idiotke znowu wyszlam ze caly dzien nie odezwalam sie ani slowem... Rodzina chlopaka tez komentuje maja niesmialosc, widza to. Jak mam sobie poradzic? Sa jacys ludzie z takim problemem jak ja? Wesprzyjcie mnie jakos bo bardzo mnie to wszystko dołuje... U psychologa nigdy nie bylam, bo u mnie na wsi takie rzeczy nie byly popularne. Rodzina raczej mnie opieprzala: "Nie wymyslaj, wez sie w garsc i przestan jakies glupoty gadac, Ciebie trzeba porzadnie o+**** a nie psychologa".. Teraz jestem dorosla i czasem mysle o tym, jednak to kosztuje zwlaszcza tu gdzie mieszkam polski psycholog na pewno by mnie duzo kosztowal i jakos nie mam odwagi.. Co ludzie powiedza itd... Licze na jakies rady i dobre slowo..