15 Gru 2008, Pon 8:51, PID: 101359
Cześć Wam!Jaki tam panie? To był żart! Mówcie do mnie bingos. Może będę miał szczęście i wygram w totka. W tej chwili pisząc jestem już po 6mg.na raz zgryzłem w miał(smak też niczym sobie!). Zaczyna się luzik kręcić. Później kawka, redbull i będzie spokojne pobudzenie bez lęków. No i tak jadę 12rok. Na początku, nie wiedząc jeszcze o dużych skokach tolerki dochodziłem nie raz dużych dawek sięgających różnie: zacząłem od 4tabl.(2mg), a miałem wziąć 1 w dwóch połowach na dzień i noc. Tak zalecił lekarz! Później nie raz było 7tabl.11tabl.15 i już z dużą tolerką 30x2mg.ale tylko raz w życiu. Dobre spanie 8 godz.i byłem jak nowy. A wcześniej wypiłem kilka piwek. Ale to było 11 lat temu. Później splot wydarzeń pozwolił mi chyba cudem zejść na 4mg, ale było mało i dokładając po pół, doszedłem do stałej dawki 3tabl(6mg) i tak jest do teraz. A biorę co 2 dzień wcześniej rano, żeby się jak najdłużej relaksować! Bo na drugi dzień czuję kaca(jestem senny)depresyjny, bo lek już działa inaczej, bardziej muli niż wyluzowuje. Jeszcze piszesz o statystykach które nie czytałem. A smakują, bo co mam kłamać? No nic ach strach się bać! Jak tu chcieć wyjść, czytając Twoje i inne przeżycia z odstawieniem, nie pisząc już o moich detoxach domowych. Przy każdym detoxie domowym oprócz omamów, lęków, depresji, przeżyłem o wiele gorsze doznania duchowe. I dla tego nie chce wracać do tego pamięcią, a cóż dopiero redukować dawkę i czekać kiedy to przyjdzie. Z prozakiem nic nie wyjdzie bo przypomniałem sobie że lekarz powiedział że bym i tak nic nie poczuł, bo clony biją mocą. NARKA!