08 Lut 2008, Pią 3:32, PID: 11998
Michał napisał(a):Przecież może Ci pomóc ktoś z tego forum w tej "wyprawie"!
Chyba bym się spalił ze wstydu przed tą osobą.
Wiem, wychodzi teraz, że sam nie wiem, czego chcę. I niestety jest to prawdą. Nie mam pojęcia, co powinienem zrobić, każde wyjście wydaje mi się złe lub nierealne, a to uczucie bezradności jest najgorsze.
sosen_ napisał(a):A może te życzliwe osoby to ktoś z rodziny? Naprawdę musisz się "wyspowiadać" komuś z rodziny. Musisz przynajmniej spróbować. A jak się nie uda to próbować dalej. Dobrze Ci radze
Logicznie myśląc, jest to jedyne słuszne wyjście. Niestety z logiką u nas nie jest za dobrze
Tak się zastanawiałem nad moimi relacjami z rodzicami i nie mogę ich za bardzo zrozumieć.
Wydawałoby się, że jeżeli dziecko jest rozpieszczane, bez obowiązków, bez choćby jednego klapsa, to wyrośnie na rozkapryszonego gnojka. A ja się swoich rodziców zawsze bałem. Nie wiem, jak do tego doprowadzili, ale zawsze, gdy coś przeskrobałem, panicznie bałem się ich reakcji. O żadnej karze nie było mowy. Bałem się tego, że zawodzę ich oczekiwania, a może nawet samego sposobu, jakim wyrażają ten zawód. Sam nie wiem czego dokładnie.
Z czasem trochę się to zmieniło. O różne drobiazgi potrafię się wykłócać z wielką zaciekłością i być upartym jak osioł (czasem po fakcie aż mi głupio). Ale w tych najważniejszych sprawach ciągle jest tak samo jak dawniej. Moja trochę młodsza siostra też tak miała, ale chyba w mniejszym stopniu i chyba udało się jej z tego wyrwać.
No i jak tu w takich relacjach przełamać opór przed ujawnianiem swoich uczuć, jeżeli dodatkowo wiem, że będzie to prowadziło prędzej czy później do ujawnienia faktu, że po raz kolejny zawalam studia?