17 Mar 2009, Wto 17:55, PID: 132853
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Mar 2009, Wto 17:56 przez Mysza.)
U mnie podobnie: za sprawą mamusi wiercacej mi dziurę w brzuchu, zapisałam się na kurs. (Ona ma naprawdę skuteczne metody... )
Potem jakoś poszło, mimo wielkiego stresu.
Nie miałam chyba talentu a dodatkowym czynnikiem stresogennym był instruktor-zboczeniec. Musiałam latem ubierać się po samą szyję...
Na egzaminie dopiero za trzecim razem wyjechałam z placu na miasto. Ale jakoś dałam radę.
Teraz nawet lubię jeździć.
Potem jakoś poszło, mimo wielkiego stresu.
Nie miałam chyba talentu a dodatkowym czynnikiem stresogennym był instruktor-zboczeniec. Musiałam latem ubierać się po samą szyję...
Na egzaminie dopiero za trzecim razem wyjechałam z placu na miasto. Ale jakoś dałam radę.
Teraz nawet lubię jeździć.