03 Kwi 2009, Pią 0:50, PID: 137409
Trochę moi rodzice mieli na to wplyw,między innymi na siłe wprowadząjac mnie w pewne nieprzyjemne towarzystwo i olewając to że sie ciągle na nie skarżyłam,nauczyłam sie że to co mówie jest glupie bo nikt na to nie zwraca uwagi(i tak jest troche do dzis). Poszłam do szkoły i zaczęły sie problemy,na poczatku nie bylo tak strasznie ale inni wyczuli mój brak pewności siebie i wszystko powoli się nakrecalo,i bylo coraz gorzej,od jakiejs 4 klasy to byl koszmar.Za to gimnazjum to bylo prawdziwe piekło,ośmieszanie,poniżanie, i samotność,znała mnie cala szkola,a mieszkam w małej miejscowości gdzie wszyscy się znają,wiec nigdzie nie moglam czuć się swobodnie,tylko wiara uratowala mi życie. W polowie liceum troche w moim życiu się zmienilo,poznalam pare osób(nie wiem jakim cudem,to tylko ich zasługa że mieli do mnie cierpliwość bo DłUGO się przyzwyczajam do ludzi)zaczelam wychodzic z domu,ale długo nie mogłam zapomniec tego koszmaru,nie spałam po nocach tylko o tym myślałam,i przechowywałam w sobie nienawiść,szkola wywoływała we mnie obrzydzenie. Teraz już nie mam do nikogo żalu i nie dziwi mnie że inni tak na mnie reagowali,poprostu nie mogli mnie zrozumieć.Ale wiem bardzo dobrze że młodzież potrafi być STRASZNA.