25 Kwi 2009, Sob 17:27, PID: 143628
Imponderabilia, uciekaj kiedy tylko będziesz mogła gdybym mieszkała z takimi ludźmi, to wracałabym do domu tylko na noc O:
W sumie nie dziwię się, ja nie wiem jakie mogłabym mieć wspólne tematy z młodym małżeństwem. Ale to pewnie też dlatego, że to pierwszy rok i ciężko jest się przyzwyczaić do nowych warunków - w następnym, jak się przeprowadzisz, będzie już lepiej ^-^ jak ja się wyprowadziłam to obiecałam sobie, że nie popełnię tych samych błędów w nowym lokum i jest lepiej, choć daleko jeszcze do doskonałości (najwięcej czasu spędzam w pokoju, usprawiedliwieniem jest mnóstwo nauki).
W tamtym roku mieszkałam w relacji 2:1 - wprawdzie to były dziewczyny w moim wieku, ale i tak utworzyła się koalicja przeciwko mnie nawet to nie była kwestia tego czy jestem aspołeczna czy nie - unikałam ich niemal od początku, jak zwyczajnie unika się osób, które nas irytują; a że potem irytacja przerodziła się w antypatię, a ta w nienawiść z tym, że tamte dziewczyny od początku były nastawione tak, aby mnie traktować maksymalnie marginalnie; a nawet jeśli początkowo starały się być miłe, to myślały, że jestem głupia i to łyknę. Więc jeśli ktoś planuje mieszkać samemu w pokoju, a dwaj współlokatorzy mieliby mieszkać w drugim, to niech to będą osoby "pewne", z którymi na pewno nawiąże się dobre relacje. Wtedy uniknie się perfidnych numerów, tekstów w rodzaju "wąż prysznicowy leży nie tak jak trzeba, możesz go poprawić?" czy podsłuchiwania, gdy rozmawiasz przez telefon (mnie się to zdarzało i wiele innych rzeczy też).
Teraz bywa mi nieswojo dlatego, że mieszkanie to jest własnością mojej współlokatorki (rodzice jej kupili, farciara ) i często tu przychodzą jej rodzice czy siostra. Więc kurczę Sosen, to te dziewczyny powinny się krępować, a nie Ty ^_^
Cytat:Trudno mówić o jakichś relacjach, staram się ich unikać najczęściej jak się da. Początkowo byli nastawieni przyjaźnie, też coś próbowałem, ale było to bardzo stresujące i męczące, nawet zwykła taka gadka-szmatka dla oswojenia się ze sobą. Zacząłem sztukę uników.
W sumie nie dziwię się, ja nie wiem jakie mogłabym mieć wspólne tematy z młodym małżeństwem. Ale to pewnie też dlatego, że to pierwszy rok i ciężko jest się przyzwyczaić do nowych warunków - w następnym, jak się przeprowadzisz, będzie już lepiej ^-^ jak ja się wyprowadziłam to obiecałam sobie, że nie popełnię tych samych błędów w nowym lokum i jest lepiej, choć daleko jeszcze do doskonałości (najwięcej czasu spędzam w pokoju, usprawiedliwieniem jest mnóstwo nauki).
W tamtym roku mieszkałam w relacji 2:1 - wprawdzie to były dziewczyny w moim wieku, ale i tak utworzyła się koalicja przeciwko mnie nawet to nie była kwestia tego czy jestem aspołeczna czy nie - unikałam ich niemal od początku, jak zwyczajnie unika się osób, które nas irytują; a że potem irytacja przerodziła się w antypatię, a ta w nienawiść z tym, że tamte dziewczyny od początku były nastawione tak, aby mnie traktować maksymalnie marginalnie; a nawet jeśli początkowo starały się być miłe, to myślały, że jestem głupia i to łyknę. Więc jeśli ktoś planuje mieszkać samemu w pokoju, a dwaj współlokatorzy mieliby mieszkać w drugim, to niech to będą osoby "pewne", z którymi na pewno nawiąże się dobre relacje. Wtedy uniknie się perfidnych numerów, tekstów w rodzaju "wąż prysznicowy leży nie tak jak trzeba, możesz go poprawić?" czy podsłuchiwania, gdy rozmawiasz przez telefon (mnie się to zdarzało i wiele innych rzeczy też).
Teraz bywa mi nieswojo dlatego, że mieszkanie to jest własnością mojej współlokatorki (rodzice jej kupili, farciara ) i często tu przychodzą jej rodzice czy siostra. Więc kurczę Sosen, to te dziewczyny powinny się krępować, a nie Ty ^_^