29 Kwi 2009, Śro 18:47, PID: 144679
Masz współlokatorki, Sosen? A ładne? To dajesz chłopie dajesz, nie przestajesz. Możesz przecież kiedyś przez przypadek pomylić pokoje, nie? Zdarza się, życie
Ja przez jakiś czas mieszkałem za granicą z innymi Polakami w jednym domu i nie było większych problemów. Oprócz kilku kłótni o kasę z głównym najemcą, ale gość był wyjątkowym debilem. Mi z ludźmi się łatwo mieszka, jak nikt nikomu nie wchodził w drogę i wykazuje się minimum grzeczności. Do pewnych rzeczy trzeba było się przyzwyczaić, np. do tego że naczynia są zawsze brudne, nikt nie pościera podłogi, itp. Może dlatego, że towarzystwo było dość zróżnicowane (metalowiec, małżeństwo, gość w średnim wieku, młode dziewczyny, no i ja z kumplem) a rotacja duża, to nie było większych konfliktów. Fajnie wspominam pisane ironicznym tonem liściki odnośnie tego, kto ma sprzątać kuchnię i zmywać. Czasem się siadało po pracy w kuchni i do późna ćwiczyło umiejętności gadania o pierdołach. Ludzie nie gryzą, trzeba starać się wyluzować, pobajerzyć trochę czasem od rzeczy, zainteresować ich sprawami, wysłuchać marudzenia, rzucić jakimś kiepskim żartem dla rozładowania atmosfery, itp. Można też unikać, ale chociaż "Cześć, jak leci?" od czasu do czasu wypadałoby powiedzieć.
Ja przez jakiś czas mieszkałem za granicą z innymi Polakami w jednym domu i nie było większych problemów. Oprócz kilku kłótni o kasę z głównym najemcą, ale gość był wyjątkowym debilem. Mi z ludźmi się łatwo mieszka, jak nikt nikomu nie wchodził w drogę i wykazuje się minimum grzeczności. Do pewnych rzeczy trzeba było się przyzwyczaić, np. do tego że naczynia są zawsze brudne, nikt nie pościera podłogi, itp. Może dlatego, że towarzystwo było dość zróżnicowane (metalowiec, małżeństwo, gość w średnim wieku, młode dziewczyny, no i ja z kumplem) a rotacja duża, to nie było większych konfliktów. Fajnie wspominam pisane ironicznym tonem liściki odnośnie tego, kto ma sprzątać kuchnię i zmywać. Czasem się siadało po pracy w kuchni i do późna ćwiczyło umiejętności gadania o pierdołach. Ludzie nie gryzą, trzeba starać się wyluzować, pobajerzyć trochę czasem od rzeczy, zainteresować ich sprawami, wysłuchać marudzenia, rzucić jakimś kiepskim żartem dla rozładowania atmosfery, itp. Można też unikać, ale chociaż "Cześć, jak leci?" od czasu do czasu wypadałoby powiedzieć.