20 Maj 2009, Śro 13:54, PID: 150633
Jestem szczęśliwym posiadaczem prawka - już jakieś pół roku.
Przed jazdami mocno się stresowałem, ale ostatecznie przyjąłem zasadę, że w końcu za to płacę, jestem tu, by się uczyć, i jakikolwiek nie jestem, mam do tego prawo. Wychodziło mi to raz lepiej, raz gorzej, ale w zadowalającym stopniu pozwalało na skupienie się na jeździe. Co prawda prawie nic nie mówiłem, przez co instruktor (młody chłop, na oko koło 27 lat, co mnie zresztą jeszcze mocniej stresowało) raz nawet się kimnął, ale prawko zdałem za drugim razem (ale pierwszy raz to było nieporozumienie, więc można przyjąć liczbę "za 1,5 podejściem" )
Obecnie jeżdżę jednak bardzo mało, w większości po mojej małej miejscowości, do większego miasta jechałem dwa razy tylko... Mimo to za kierownicą czuję się dość pewnie, szczególnie kiedy jadę sam. Jeśli mam jechać z kimś, to pojawia się stres i rozkojarzenie, ale... przecież po prostu muszę nad tym zapanować i to robię :-) Gdybym miał wypadek, to dopiero byłaby stresogenna sytuacja, więc lepiej do tego nie dopuścić
Przed jazdami mocno się stresowałem, ale ostatecznie przyjąłem zasadę, że w końcu za to płacę, jestem tu, by się uczyć, i jakikolwiek nie jestem, mam do tego prawo. Wychodziło mi to raz lepiej, raz gorzej, ale w zadowalającym stopniu pozwalało na skupienie się na jeździe. Co prawda prawie nic nie mówiłem, przez co instruktor (młody chłop, na oko koło 27 lat, co mnie zresztą jeszcze mocniej stresowało) raz nawet się kimnął, ale prawko zdałem za drugim razem (ale pierwszy raz to było nieporozumienie, więc można przyjąć liczbę "za 1,5 podejściem" )
Obecnie jeżdżę jednak bardzo mało, w większości po mojej małej miejscowości, do większego miasta jechałem dwa razy tylko... Mimo to za kierownicą czuję się dość pewnie, szczególnie kiedy jadę sam. Jeśli mam jechać z kimś, to pojawia się stres i rozkojarzenie, ale... przecież po prostu muszę nad tym zapanować i to robię :-) Gdybym miał wypadek, to dopiero byłaby stresogenna sytuacja, więc lepiej do tego nie dopuścić