08 Cze 2009, Pon 8:50, PID: 155225
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Cze 2009, Pon 20:33 przez krys840.)
Wydaje mi się, że też biorę nazbyt do siebie rożne przejawy ewidentnych i jednoznacznych komunikatów. Gdyby nie fakt, że znam źródło określonych treści. Czy są to komunikaty mowy ciała, czy sposobu ujęcia danych spraw, wiem zawsze, jakie niosą za soba intencje i zamierzenia. Dlatego usilnie nie zabiegam o aprobatę, bo nie chcę zahaczyć o pruderię. Kiedy natomiast mimowolnie cisną się przeze mnie komunikaty o podłożu, które scharakteryzowałbym cechą: roszczenia pretensji, wówczas bojkotuję i wyżywam się emocjonalnie na tych, dla których byłem dotychczas tłem. Jestem wyrazisty w przekazie, dlatego mam ukojenie swoją manifestacją złości, którą odróżniłbym zasadniczo od zawiści czy zazdrości. To najlepszy sposób wyrażenia siebie, kiedy swoje motywy działania można popierać siłą perswazji wynikającą z mocy cisnącego się z wewnątrz zła... To sposób na okupienie swoich racji i perswadownie o słuszności zawierania kompromisów ze mną na rzecz pokoju.
DZIĘKUJĘ:
Cieszy mnie fakt, że potrafię bezpardonowo manifestować swoją niezależność, którą jest zachowanie swoich popedów w granicach norm społecznych. Kiedy nawiązuję relacje z ludźmi w otoczeniu to usilnie zabiegam o to, by uczyć się perswazji komunikacji z ludźmi. Wiem, że porozumienie jest sposobem na doraźną porawę sytuacji, jaką jest konfrontacja między dwu oddziałującymi na siebie osobowościami. Kiedy weryfikujemy swoje położenie, określamy też swoje stanowiska, pozycję społeczną, a to wywołuje emocje i popędy.
Budzę silne emocje, któe są powodem do weryfikacji swoich poglądów z innymi. Dlatego też ludzie, których spotykam, widząc możliwość określenia siebie - mając mnie za swój punkt widzenia - szczególnie zwracają na mnie uwagę i bla bla bla... sorry, nie umiem
Mam powody by się "tak" zachowywać. Nie jestem pruderyjny, bo nie kieruje mną perwersja, ale szczera chęć apelowania. Zapowiadam swoje wybryki, także różnię się od gwiazdek żerujących na złudzie i fałszu.
AMEN!
Dziękuję:
Nie zawsze prezentuję stanowisko epistemologiczne, dlatego zachowuje się czasem żenująco. Racuje mnie jednak to, że potrafię uzmysłowić komuś więcej, niż mógłbym zrobić to, radykalnie nie manifestując. Nie można wypowiedzieć też adekwatnych do sytuacji słów, by móc się porozumieć, zatem prokurowanie konfliktowych sytuacji leży w ludzkiej naturze.
DZIĘKUJĘ:
Cieszy mnie fakt, że potrafię bezpardonowo manifestować swoją niezależność, którą jest zachowanie swoich popedów w granicach norm społecznych. Kiedy nawiązuję relacje z ludźmi w otoczeniu to usilnie zabiegam o to, by uczyć się perswazji komunikacji z ludźmi. Wiem, że porozumienie jest sposobem na doraźną porawę sytuacji, jaką jest konfrontacja między dwu oddziałującymi na siebie osobowościami. Kiedy weryfikujemy swoje położenie, określamy też swoje stanowiska, pozycję społeczną, a to wywołuje emocje i popędy.
Budzę silne emocje, któe są powodem do weryfikacji swoich poglądów z innymi. Dlatego też ludzie, których spotykam, widząc możliwość określenia siebie - mając mnie za swój punkt widzenia - szczególnie zwracają na mnie uwagę i bla bla bla... sorry, nie umiem
Mam powody by się "tak" zachowywać. Nie jestem pruderyjny, bo nie kieruje mną perwersja, ale szczera chęć apelowania. Zapowiadam swoje wybryki, także różnię się od gwiazdek żerujących na złudzie i fałszu.
AMEN!
Dziękuję:
Nie zawsze prezentuję stanowisko epistemologiczne, dlatego zachowuje się czasem żenująco. Racuje mnie jednak to, że potrafię uzmysłowić komuś więcej, niż mógłbym zrobić to, radykalnie nie manifestując. Nie można wypowiedzieć też adekwatnych do sytuacji słów, by móc się porozumieć, zatem prokurowanie konfliktowych sytuacji leży w ludzkiej naturze.