12 Cze 2009, Pią 17:55, PID: 156148
Ja też miałem problem z WFem. Paradoks polegał na tym, że uwielbiałem (i nadal uwielbiam) sport. Bardzo często grywałem na podwórku z kolegami w nogę, czasami siatkówkę czy kosza, ale gdy przychodziło grać z kolegami z klasy ... to wychodziła katastrofa. Grałem jakbym piłkę widział tylko w szkole. Potrafiłem może 30 procent tego co grałem z kolegami z podwórka. Zero walki i strach, żeby się nie wygłupić.
I chociaż w każdej klasie znaleźli się gorsi od mnie, to i tak mnie strasznie bolało. Chciałem pokazać, że przynajmniej na boisku jestem od innych lepszy, a wychodziło odwrotnie. Skończyłem parę lat temu liceum i myślę, że dziś miałbym przynajmniej jeden problem mniej, bo przestałem podchodzić do życia tak śmiertelnie poważnie.
I chociaż w każdej klasie znaleźli się gorsi od mnie, to i tak mnie strasznie bolało. Chciałem pokazać, że przynajmniej na boisku jestem od innych lepszy, a wychodziło odwrotnie. Skończyłem parę lat temu liceum i myślę, że dziś miałbym przynajmniej jeden problem mniej, bo przestałem podchodzić do życia tak śmiertelnie poważnie.