24 Cze 2009, Śro 22:09, PID: 159599
Ja też przy pierwszej spowiedzi przeżyłam koszmar ksiądz na mnie krzyczał nawet moja matka słyszała więc jako dziecko byłam bardzo wystraszona jak miałam się spowiadać i chodziłam rzadko. Później jakoś było lepiej, ale od kiedy zaczęłam mieć fobię powoli odchodziłam od kościoła aż w ogole przestałam chodzić. Nie chodziłam do kościoła prawie 7 lat dopiero od zeszłych wakacji zaczęłam chodzić i na Wielkanoc byłam u spowiedzi ale nie w moim kościele. Ta spowiedź była zupełnie inna spowiadałam się u ksiedza w zamkniętym konfesjonale więc siedział naprzeciwko mnie i nic nie mówił nawet jak się zacinałam. To było ciekawe doświadczenie zobaczyłam jaka jestem chaotyczna, emocjonalna, chciało mi się płakać w wielu momentach. Ale mimo tego ile nerwów mnie to kosztowało byłam z siebie dumna, że to zrobiłam(fobik idący do spowiedzi to się nazywa zaprzeć własnego siebie) i tak sobie myslę, że teraz właśnie przez to doświadczenie pierwszej spowiedzi że tak zostałam zdruzgotana jako dziecko juz nigdy mnie to nie spotka, że mimo tego w jakiś sposób zostanę pocieszona bo pomyślcie jak ktoś może dobijać cierpiącego.
Zastanówcie się to są negatywne wspomnienia z naszego dzieciństwa albo wczesnej młodości, a wciąż nami rządzą. Tak w ogóle to teraz mało ludzi chodzi do kościoła przynajmniej u mnie w mieście. Polecam spowiedź w ciągu tygodnia może się tak zdarzyć że nikogo nie będzie do spowiedzi tylko wy.
Zastanówcie się to są negatywne wspomnienia z naszego dzieciństwa albo wczesnej młodości, a wciąż nami rządzą. Tak w ogóle to teraz mało ludzi chodzi do kościoła przynajmniej u mnie w mieście. Polecam spowiedź w ciągu tygodnia może się tak zdarzyć że nikogo nie będzie do spowiedzi tylko wy.