11 Wrz 2009, Pią 21:50, PID: 175010
Widzę, że część z Was również zdecydowała się powiedzieć rodzicom, co Wam dolega Ja również im o tym powiedziałem, mimo że ralacje między nami sa bardzo chłodne. I nie spodziewałem się jakiejś pozytywnej reakcji...miałem rację - rodzice mnie olali, zlekceważyli to, że mam fobię społeczną. Mimo, że wytłumaczyłem im na czym ona polega...ale oni w ogóle nie chcę zauważyć istoty problemu. Raz po raz przekonuję się o tym, że nic dla nich nie znaczę. Po prostu - nie nadają się na rodziców...zresztą niedawno pokłóciłem się ostro z matką i powiedziałem, że dłużej nie wytrzymam i w końcu odejdę z dnia na dzień...a ona na to "droga wolna". To mówi samo za siebie, rodzice też maja mnie za śmiecia, ale sami się przyczynili do tego wszystkiego, nie wychowali mnie tak jak trzeba...nie zależało im na tym, zrobili sobie dzieciaka, który z czasem stał się dla nich uciążliwym problemem. Niepotrzebnie im mówiłem o fobii...ale teraz wiem, że ja przynajmniej nie mam sobie nic do zarzucenia, oczekiwałem jakiejś pomocy, wsparcia z ich strony, ale tego nie dostałem.
To nie są rodzice...oni są dla mnie jak obcy ludzie - taka jest niestety prawda. Ci, których rodzicom zależy na ich dzieciach, mają ogromne szczęście. Mnie rodzice nigdy nie przytulili, nigdy nie okazali miłości, wychowywałem się w atmosferze kłótni, we wczesnym dzieciństwie nie miałem ojca(pracował non stop za granicą), a jak przyjechał to pił - na szczęście z tym ostatnim skończył...ale później pojawił się hazard. Ogólnie rzezc biorąc straciłem zaufanie do rodziców, jak i całej rodziny...właściwie nie wiem, czy ja kiedykolwiek im ufałem. Nigdy więcej nie zwierzę im się ze swoich problemów, bo i tak mi nie pomogą.
To nie są rodzice...oni są dla mnie jak obcy ludzie - taka jest niestety prawda. Ci, których rodzicom zależy na ich dzieciach, mają ogromne szczęście. Mnie rodzice nigdy nie przytulili, nigdy nie okazali miłości, wychowywałem się w atmosferze kłótni, we wczesnym dzieciństwie nie miałem ojca(pracował non stop za granicą), a jak przyjechał to pił - na szczęście z tym ostatnim skończył...ale później pojawił się hazard. Ogólnie rzezc biorąc straciłem zaufanie do rodziców, jak i całej rodziny...właściwie nie wiem, czy ja kiedykolwiek im ufałem. Nigdy więcej nie zwierzę im się ze swoich problemów, bo i tak mi nie pomogą.