07 Lis 2009, Sob 23:14, PID: 184851
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08 Lis 2009, Nie 1:29 przez Duch.)
Witam Was wszystkich
Może ja napisze teraz coś o swoim żałosnym przypadku.
Od zawsze bylem osobą nieco skrytą poruszającą się tylko w gronie kilku osób których nigdy nie nazywałem przyjaciółmi. Moje kontakty z ludźmi ograniczałem do minimum. Moje życie towarzyskie ograniczało się do szkoły w której też bylem po części odludkiem. Po szkole zawsze zostawałem sam - mój świat ograniczał się do komputera - dopiero niedawno zacząłem z tym walczyć i chodzić na basen oraz jeździć na rowerze. Oczywiście sam.
Dopóki chodziłem do gimnazjum jako tako to wszystko się układało - bylem wśród znajomych i czułem się dosyć swobodnie. Problem zaczął się w liceum. Nowi ludzie nowa szkoła. Byłem przerażony. Nie mogłem się zaaklimatyzować. Uśpione objawi fobii zaczęły dawać znać - bez przerwy myślałem iż wszyscy mówią o mnie, zacząłem wagarować, totalnie olewać szkolę - moim jedynym celem było przyjście do domu by zostać sam ze sobą.
Zawaliłem cały rok. Postanowiłem przepisać się do innej szkoły. Tym razem udało się. Większość klasy to były dziewczyny - czułem się nieco swobodniej, nie było "zadymiarzy". Rok zaliczyłem całkiem nieźle z czego jestem zadowolony.
Niestety ale życie towarzyskie zostało bez zmian. Nie mam przyjaciół, nie chodżę na imprezy,"18-stki" oraz dyskoteki. Prawdę mówiąc nie żałuje tego. Uwielbiam ciszę i spokój, gdy nikt mi nie przeszkadza.
Podejrzewam ,ze częściowo opanowałem Fobię. Przestałem być dzikusem w kontaktach międzyludzkich, potrafię normalnie rozmawiać ze znajomymi z klasy.
Nienawidzę szkoły - nie ze względu na nauczycieli bądź uczniów lecz ze względu na moją rodzinę. Bez względu na to jak byłem chory musiałem do niej iść( raz nabawiłem się przez to powikłań pogrypowych). Jeżeli byłem chory oczywiście wg. nich symulowałem i zaczynała się awantura jak wiele stracę z lekcji. Ich przerost ambicji był ogromny - chcieli zrobić ze mnie człowieka którym nigdy nie chciałem być.
Trochę się rozpisałem ale musiałem w końcu się wyżalić.
Może ja napisze teraz coś o swoim żałosnym przypadku.
Od zawsze bylem osobą nieco skrytą poruszającą się tylko w gronie kilku osób których nigdy nie nazywałem przyjaciółmi. Moje kontakty z ludźmi ograniczałem do minimum. Moje życie towarzyskie ograniczało się do szkoły w której też bylem po części odludkiem. Po szkole zawsze zostawałem sam - mój świat ograniczał się do komputera - dopiero niedawno zacząłem z tym walczyć i chodzić na basen oraz jeździć na rowerze. Oczywiście sam.
Dopóki chodziłem do gimnazjum jako tako to wszystko się układało - bylem wśród znajomych i czułem się dosyć swobodnie. Problem zaczął się w liceum. Nowi ludzie nowa szkoła. Byłem przerażony. Nie mogłem się zaaklimatyzować. Uśpione objawi fobii zaczęły dawać znać - bez przerwy myślałem iż wszyscy mówią o mnie, zacząłem wagarować, totalnie olewać szkolę - moim jedynym celem było przyjście do domu by zostać sam ze sobą.
Zawaliłem cały rok. Postanowiłem przepisać się do innej szkoły. Tym razem udało się. Większość klasy to były dziewczyny - czułem się nieco swobodniej, nie było "zadymiarzy". Rok zaliczyłem całkiem nieźle z czego jestem zadowolony.
Niestety ale życie towarzyskie zostało bez zmian. Nie mam przyjaciół, nie chodżę na imprezy,"18-stki" oraz dyskoteki. Prawdę mówiąc nie żałuje tego. Uwielbiam ciszę i spokój, gdy nikt mi nie przeszkadza.
Podejrzewam ,ze częściowo opanowałem Fobię. Przestałem być dzikusem w kontaktach międzyludzkich, potrafię normalnie rozmawiać ze znajomymi z klasy.
Nienawidzę szkoły - nie ze względu na nauczycieli bądź uczniów lecz ze względu na moją rodzinę. Bez względu na to jak byłem chory musiałem do niej iść( raz nabawiłem się przez to powikłań pogrypowych). Jeżeli byłem chory oczywiście wg. nich symulowałem i zaczynała się awantura jak wiele stracę z lekcji. Ich przerost ambicji był ogromny - chcieli zrobić ze mnie człowieka którym nigdy nie chciałem być.
Trochę się rozpisałem ale musiałem w końcu się wyżalić.