06 Sty 2010, Śro 4:34, PID: 192276
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Sty 2010, Śro 4:36 przez Jas.)
Od dziecka marzyłem o prowadzeniu samochodu, więc niewiele myśląc (wtedy jeszcze nie wiedziałem, ze mam fobię) zapisałem się na kurs. Po prostu to było dla mnie od zawsze oczywiste, ze zrobię prawko. Instruktora wybrałem sobie łagodnego i rzeczywiście taki był (jakbym się miał jeszcze facetem obok stresować, to nie wiem jakbym to wytrzymał). Ale nigdy wcześniej nie jeździłem, więc wszystkiego musiałem się uczyć od podstaw, no a 30 godzin (z czego 10 bezsensownych na placu), to jak dla mnie trochę mało. Zdałem za czwartym razem, chyba trochę mając szczęście do łagodnego egzaminatora (z resztą za każdym razem miałem szczęście do egzaminatorów! żaden mnie nie opie... ), ogólnie nie wspominam jakoś bardzo stresująco kursu ani egzaminów, może dlatego, że byłem na prawdę przejęty samym prowadzeniem auta. Lecz mimo to nadal jakoś stres był przed wejściem do samochodu (potem już mniej) i nie byłem (nie jestem) najlepszym kierowcą. Chociaż od pierwszej stłuczki bardziej czuję, że prowadzę ten samochód i chyba idzie mi lepiej.
Ogólnie nie lubię prowadzić jak obok siedzi ktoś, kto też umie prowadzić, stresuje mnie to. Nie jeżdżę też na razie do dużych miast, po prostu tak jak ktoś tutaj mówił - praktyka, praktyka, a tej mam za mało i nie czuję się jeszcze super-pewnie.
Najgorzej w prowadzeniu stresują mnie myśli co się może stać, np. złapię gumę iii... raz mi się to zdarzyło, ale miałem niesamowite wręcz szczęście, że dosłownie obok mechanika, więc wszystko zrobili za mnie, jakbym miał stanąć gdzieś na środku drogi i uczyć się wymiany koła, to bym chyba się ze wstydu zapadł pod ziemię (więc muszę to w garażu przećwiczyć... jak najszybciej) i ogólnie mam takie myśli, że coś nawali a ja nie będę wiedział co robić i narażę się na śmieszność. Albo podjadę do tankowania za daleko i węża nie starczy i będę musiał podjechać - to będzie dopiero wstyd.
Albo raz przepuściłem inny samochód, a to ja miałem pierwszeństwo, pół dnia potem myślałem o tym że taką gafę palnąłem i co on sobie o mnie pomyślał (no ale zawsze to lepiej niżbym miał wymusić pierwszeństwo).
Więc ogólnie prowadzenie trochę stresuje, ale... jeszcze bardziej stresuje mnie wyjście z domu na pieszo więc generalnie jak tylko mogę, wybieram samochód nawet jeśli mam blisko
Ogólnie nie lubię prowadzić jak obok siedzi ktoś, kto też umie prowadzić, stresuje mnie to. Nie jeżdżę też na razie do dużych miast, po prostu tak jak ktoś tutaj mówił - praktyka, praktyka, a tej mam za mało i nie czuję się jeszcze super-pewnie.
Najgorzej w prowadzeniu stresują mnie myśli co się może stać, np. złapię gumę iii... raz mi się to zdarzyło, ale miałem niesamowite wręcz szczęście, że dosłownie obok mechanika, więc wszystko zrobili za mnie, jakbym miał stanąć gdzieś na środku drogi i uczyć się wymiany koła, to bym chyba się ze wstydu zapadł pod ziemię (więc muszę to w garażu przećwiczyć... jak najszybciej) i ogólnie mam takie myśli, że coś nawali a ja nie będę wiedział co robić i narażę się na śmieszność. Albo podjadę do tankowania za daleko i węża nie starczy i będę musiał podjechać - to będzie dopiero wstyd.
Albo raz przepuściłem inny samochód, a to ja miałem pierwszeństwo, pół dnia potem myślałem o tym że taką gafę palnąłem i co on sobie o mnie pomyślał (no ale zawsze to lepiej niżbym miał wymusić pierwszeństwo).
Więc ogólnie prowadzenie trochę stresuje, ale... jeszcze bardziej stresuje mnie wyjście z domu na pieszo więc generalnie jak tylko mogę, wybieram samochód nawet jeśli mam blisko