10 Gru 2010, Pią 14:42, PID: 231434
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Gru 2010, Pią 15:04 przez Odizolowany.)
Może i moje życie jest zagrożone ale sam nie wiem czy to takie straszne, to efekt tego jakie jest moje życie. Nawet dzikie zwierzęta schwytane w niewolę, zaczynają uderzać głową o kraty, żeby wydostać się z sytuacji przez samobójstwo - to też jakaś część instynktu samozachowawczego.
Skierowanie dostałem we wtorek ale na 4tą diagnostykę w tym roku. Od wtorku muszę czekać do 21 grudnia na rozmowę kwalifikacją, a potem wrócę do domu i przez następne tygodnie, będę czekał w kolejce na miejsce na oddziale. Jeżeli diagnozą znowu będzie zaburzenie osobowości, nie będę miał wstępu do centrum zdrowia psychicznego, bo jak powiedział lekarz: w tym województwie nie ma placówki z odpowiednią dla mnie terapią, ewentualnie centrum może mi zaoferować jedynie psychoterapię indywidualną.
Chyba że znają mi chorobę, wtedy będę mógł zamulać się lekami i będę miał wstęp do ośrodka wsparcia. Wcześniej miałem tam wstęp i zacząłem podkochiwać się w jednej z pacjentek ale nawet jej o tym nie powiedziałem... tacy jak ja zawsze mają pod górkę. Teraz jestem odseparowany i od niej i od całej reszty z ośrodka wsparcia i biję się z własnymi myślami.
"..Co się Tobie stanie złego.. przecież i tak to będzie niczym wobec samobójstwa. Jakie to może mieć znaczenie jeśli możesz nie żyć."
będąc martwym nie będę niczego czuł, a bycie żywym to prawie samo cierpienie.
Niestety najbardziej udane sytuacje, takie dla których byłoby warto żyć przeżyłem tylko w wyobraźni - w realu jest tylko zazdroszczenie tym, którzy nie są w takiej sytuacja jak moja. Zaciskanie zębów na widok par trzymających się za ręce. Od dawna nie widzę sensu przedłużać mojego życia, zwłaszcza że w końcu straciłem ostatnią rzecz jaka trzymała mnie przy życiu - nadzieję że kiedyś będzie lepiej. Ostatnie lata pokazały mi, że jest coraz gorzej i gorzej. Jestem pozostawiony z problemem, a czas ucieka. Powinienem pójść na terapię grupową już 10 lat temu, a póki co nie wiem czy mam szanse dostać się na taką terapię w 2011
nie zakwalifikowałem się do ośrodków z odpowiednią terapią - podobno nie jestem jeszcze gotowy
taak, od siedzenia tu w domu gdzie zaburzano moją osobowość, zrobię się gotowy
Nie mam w sobie jakiejś cechy lub nastawienia, które jest wymagane w takich ośrodkach, tyle że właśnie w takich ośrodkach, odpowiednie nastawienie mogłoby się we mnie pojawić, bo tu zaczynam przypominać osobę z depresją.
Właśnie wróciłem do domu. Nie udało mi się dzisiaj dopchać do żadnego psychologa i psychiatry z centrum - mieli dzisiaj full pacjentów
Tylko Pani z rejestracji wie o moim nasileniu myśli samobójczych. Poszedłem jeszcze do centrum pomocy rodzinie, porozmawiać z panią psycholog ale rozchorowała się i chwilowo nie przychodzi do pracy.
Jestem w tym sam.
Skierowanie dostałem we wtorek ale na 4tą diagnostykę w tym roku. Od wtorku muszę czekać do 21 grudnia na rozmowę kwalifikacją, a potem wrócę do domu i przez następne tygodnie, będę czekał w kolejce na miejsce na oddziale. Jeżeli diagnozą znowu będzie zaburzenie osobowości, nie będę miał wstępu do centrum zdrowia psychicznego, bo jak powiedział lekarz: w tym województwie nie ma placówki z odpowiednią dla mnie terapią, ewentualnie centrum może mi zaoferować jedynie psychoterapię indywidualną.
Chyba że znają mi chorobę, wtedy będę mógł zamulać się lekami i będę miał wstęp do ośrodka wsparcia. Wcześniej miałem tam wstęp i zacząłem podkochiwać się w jednej z pacjentek ale nawet jej o tym nie powiedziałem... tacy jak ja zawsze mają pod górkę. Teraz jestem odseparowany i od niej i od całej reszty z ośrodka wsparcia i biję się z własnymi myślami.
"..Co się Tobie stanie złego.. przecież i tak to będzie niczym wobec samobójstwa. Jakie to może mieć znaczenie jeśli możesz nie żyć."
będąc martwym nie będę niczego czuł, a bycie żywym to prawie samo cierpienie.
Niestety najbardziej udane sytuacje, takie dla których byłoby warto żyć przeżyłem tylko w wyobraźni - w realu jest tylko zazdroszczenie tym, którzy nie są w takiej sytuacja jak moja. Zaciskanie zębów na widok par trzymających się za ręce. Od dawna nie widzę sensu przedłużać mojego życia, zwłaszcza że w końcu straciłem ostatnią rzecz jaka trzymała mnie przy życiu - nadzieję że kiedyś będzie lepiej. Ostatnie lata pokazały mi, że jest coraz gorzej i gorzej. Jestem pozostawiony z problemem, a czas ucieka. Powinienem pójść na terapię grupową już 10 lat temu, a póki co nie wiem czy mam szanse dostać się na taką terapię w 2011
nie zakwalifikowałem się do ośrodków z odpowiednią terapią - podobno nie jestem jeszcze gotowy
taak, od siedzenia tu w domu gdzie zaburzano moją osobowość, zrobię się gotowy
Nie mam w sobie jakiejś cechy lub nastawienia, które jest wymagane w takich ośrodkach, tyle że właśnie w takich ośrodkach, odpowiednie nastawienie mogłoby się we mnie pojawić, bo tu zaczynam przypominać osobę z depresją.
Właśnie wróciłem do domu. Nie udało mi się dzisiaj dopchać do żadnego psychologa i psychiatry z centrum - mieli dzisiaj full pacjentów
Tylko Pani z rejestracji wie o moim nasileniu myśli samobójczych. Poszedłem jeszcze do centrum pomocy rodzinie, porozmawiać z panią psycholog ale rozchorowała się i chwilowo nie przychodzi do pracy.
Jestem w tym sam.