04 Sie 2011, Czw 18:18, PID: 265365
Ten kasztan co mnie "uczył" też nie robił wykładów tylko dał książki i uczyć sie samemu. Przyznam, że było mi to na ręke bo po pracy mi się nie chciało chodzić ale teraz wiem, że to jest błąd w szkoleniu.
Mam duże braki w znajmości przepisów i widzę to na drodze. Jestem niepewny za kierownicą bo mam świadomość swoich braków. Wykłady są dobre, samemu tak się nie da nauczyć. Na wykładach jak ktoś ma podejście to pokaże ci myki, knify jak łatwiej przyswoić sobie przepisy i zapamiętać najważniejsze zagadnienia. Wogóle koleś był poryty. Na pierwszej jeździe wydarł na mnie pysk jak wpadłem (zimą) w poślizg i zachaczyłem lekko kołem o krawężnik, tak jakbym miał mieć wpływ na naturę- lód.
Teraz jestem przekonany, że jak się odrazu widzi, że instruktor jest walnięty to lepiej się przepisać do innej szkoły a jemu tylko zapłacić za ew. godziny wykorzystane. Na prawo jazdy trzeba chodzić z chęcią bo jak się idzie na mus to potem się jest kiepskim kierowcą, takie moje zdanie.
Mam duże braki w znajmości przepisów i widzę to na drodze. Jestem niepewny za kierownicą bo mam świadomość swoich braków. Wykłady są dobre, samemu tak się nie da nauczyć. Na wykładach jak ktoś ma podejście to pokaże ci myki, knify jak łatwiej przyswoić sobie przepisy i zapamiętać najważniejsze zagadnienia. Wogóle koleś był poryty. Na pierwszej jeździe wydarł na mnie pysk jak wpadłem (zimą) w poślizg i zachaczyłem lekko kołem o krawężnik, tak jakbym miał mieć wpływ na naturę- lód.
Teraz jestem przekonany, że jak się odrazu widzi, że instruktor jest walnięty to lepiej się przepisać do innej szkoły a jemu tylko zapłacić za ew. godziny wykorzystane. Na prawo jazdy trzeba chodzić z chęcią bo jak się idzie na mus to potem się jest kiepskim kierowcą, takie moje zdanie.