17 Wrz 2011, Sob 1:27, PID: 271871
SVR, spróbuję nieco doprecyzować. Nie uważam, że różnica pomiędzy fobikiem a tzw. 'większością zdrowych ludzi' w kwestii 'autentycznej miłości' jest na niekorzyść fobika, trudno mi nawet przypuszczać czy istnieje taka różnica. Zdecydowana większość z tzw. 'większość zdrowych ludzi' w tej kwestii również nie ma się czym pochwalić moim zdaniem (Julka chyba się z tym zgadza).
Natomiast w stwierdzeniu 'nie umie kochać' nie widzę nic strasznego Bo to oznacza dla mnie tylko tyle, że miłość jest 'umiejętnością', którą można wykształcić ale nie musowo. Moim zdaniem w każdym tkwi potencjał umożliwiający rozwijanie tej 'umiejętności'. Zasugerowałem, że fobik 'nie umie' ponieważ stwierdzenie fs wiąże się, o ile mi wiadomo, w pewien sposób z brakiem 'miłości do samego siebie' (deficyt akceptacji siebie, zaniżona samoocena, nadmierny krytycyzm itd.). A 'miłość do siebie' (w zdrowym zakresie) jestem przekonany, że jest warunkiem niezbędnym do miłości do kogokolwiek poza nami.
Julko, co do tego, co jak sugerujesz nawet 'z miłością romantyczną wiele wspólnego nie ma' powiedział bym raczej, że 'się bierze co się złapie' bo moim zdaniem 'rzeczywista wymiana' nie zachodzi, jest tylko obustronne 'branie' nie ma 'dawania' jest pozwalanie na odebranie nam czegoś w zamian za to, że my również będziemy mogli coś 'odebrać komuś'. Tak to widzę mniej więcej. Wymiany nie ma jak dla mnie również w 'miłości romantycznej' ponieważ w takim przypadku 'partner' również nie jest 'prawdziwym podmiotem' naszych starań (czemu to już nie będę się rozwodził, Scott Peck robi to znacznie lepiej )
Natomiast w stwierdzeniu 'nie umie kochać' nie widzę nic strasznego Bo to oznacza dla mnie tylko tyle, że miłość jest 'umiejętnością', którą można wykształcić ale nie musowo. Moim zdaniem w każdym tkwi potencjał umożliwiający rozwijanie tej 'umiejętności'. Zasugerowałem, że fobik 'nie umie' ponieważ stwierdzenie fs wiąże się, o ile mi wiadomo, w pewien sposób z brakiem 'miłości do samego siebie' (deficyt akceptacji siebie, zaniżona samoocena, nadmierny krytycyzm itd.). A 'miłość do siebie' (w zdrowym zakresie) jestem przekonany, że jest warunkiem niezbędnym do miłości do kogokolwiek poza nami.
Julko, co do tego, co jak sugerujesz nawet 'z miłością romantyczną wiele wspólnego nie ma' powiedział bym raczej, że 'się bierze co się złapie' bo moim zdaniem 'rzeczywista wymiana' nie zachodzi, jest tylko obustronne 'branie' nie ma 'dawania' jest pozwalanie na odebranie nam czegoś w zamian za to, że my również będziemy mogli coś 'odebrać komuś'. Tak to widzę mniej więcej. Wymiany nie ma jak dla mnie również w 'miłości romantycznej' ponieważ w takim przypadku 'partner' również nie jest 'prawdziwym podmiotem' naszych starań (czemu to już nie będę się rozwodził, Scott Peck robi to znacznie lepiej )