06 Paź 2011, Czw 23:05, PID: 274345
jeśli chcecie wiedzieć to alkohol to narkotyk, w małych dawkach miękki, a podczas ciągów i większego picia oczywiście działa mocniej i jest silnym narkotykiem. przecież uzależnia, a jak ktoś traktuje go jako lek, to jest uzależniony. alkohol tak wpływa na układ nerwowy, że w trakcie picia czujemy że NIBY czujemy się lepiej i NIBY świat jest ciekawszy, tyle że to jest złudne. alkohol powoduje fałsz w mózgu i mimo, że przeżywamy to samo to wydaje się nam co innego. stresujemy się tak naprawde jeszcze bardziej i organizm jest wtedy osłabiony, najczęściej też odwodniony, płycej oddychamy, co powoduje spowolnienie reakcji życiowych. tyle że czujemy inaczej w głowie (dlatego ludzie np jeżdzą samochodem po alko, bo myślą wtedy że są bogami szos, mają więcej siły i od razu większe umiejętności, a do tego są obojętni czy dostaną mandat, czy sie zabiją, choć bardziej są pewni że dadzą radę i to ich gubi). dlatego skutki częstego picia są bardzo złe, szczególnie w połączeniu z lekami i szczególnie jeśli ktoś cierpi na depresje, nerwice i inne choroby psychiczne (zaburzenia osobowości). raz na jakiś czas może to dobrze, ale w towarzystwie, nie samemu. i nie zawsze w towarzystwie, bo potem przy każdym spotkaniu będzie sie wypijało.
jak ktoś chce sie znieczulać alkoholem, to na pewno wpadnie w alkoholizm. alkohol to trucizna, która omamia i oszukuje tego kto go spożywa. i to jeszcze bardziej niszczy relacje z bliskimi osobami. nie popieram tych którzy chwalą alkohol. oczywiście sam spożywam (rzadko, ale jednak), ale walcze z tym, bo nic dobrego to nie przynosi - ciesze sie kiedy mam depresje czy boje się czegoś, a jednak nie wypije. od razu samopoczucie jest lepsze, im częściej tak się robi to można wyrzucić to koncentrowanie się na alkoholu jako tej "pomocy".
z resztą "jak sie znieczulacie" ? a to trzeba sie znieczulać? rozpędź się i walnij głową w mur, stracisz przytomność na kilka godzin. wyjdzie na to samo. ból głowy jak na kacu, tyle że inne organy zdrowe, a psychika nawet w lepszym stanie.
ludzie nawet płaczą po alkoholu, mimo że nie mają powodu, to znajdą go, choć nie są tego świadomi i będą płakać. tak właśnie alkohol działa, uśmierza ból, spowalnia.
wiem, że pisze jakby to wszyscy którzy piją byli od razu alkoholikami. ale nie dzielmy alkoholików na słabych i mocnych, na regularnych czy nieregularnych. to jest uzależnienie. a do uzależnienia nikt nie chce się przyznać i nie dopuszcza do tego myśli. a my, słabi psychicznie ludzie, zbyt często wpadamy w uzależnienia (np komputer, alkohol, jedzenie itd). nie mamy samokontroli, nie możemy się przeciwstawić. a alkohol nas jeszcze bardziej osłabia. ci, którzy sie znieczulają alkoholem nigdy nie wyjdą z fobii.
alkohol nie znieczula, tylko osłabia funkcje mózgu. co za tym idzie - im człowiek bardziej pijany tym prostszą jest istotą i tym w mniejszym stopniu jest człowiekiem. to gorsze niż bycie zwierzęciem
już wiem co miałem dopisać, bo mam dziś depresyjny dzień, nic mnie nie cieszy i poszedłbym pić. ale to działa tak - przy depresji nic się nie chce, nic nie sprawia przyjemności, nie chce sie żyć. jest się spowolnionym, ale kontrolujemy nadal myśli, czy tez przejmujemy się itd na zdrowo. a jak zaczynamy pić, to organizm jeszcze bardziej się spowalnia, wpływa to na mózg - a skutki widzimy w kolejnych dniach, jest tak samo lub gorzej. niby jesteśmy obojętni w ten czas, ale nie można cały czas być pijanymi, bo potem na trzeźwo dochodzenie do siebie i do lepszego humoru trwa dużo dłużej.
jak ktoś chce sie znieczulać alkoholem, to na pewno wpadnie w alkoholizm. alkohol to trucizna, która omamia i oszukuje tego kto go spożywa. i to jeszcze bardziej niszczy relacje z bliskimi osobami. nie popieram tych którzy chwalą alkohol. oczywiście sam spożywam (rzadko, ale jednak), ale walcze z tym, bo nic dobrego to nie przynosi - ciesze sie kiedy mam depresje czy boje się czegoś, a jednak nie wypije. od razu samopoczucie jest lepsze, im częściej tak się robi to można wyrzucić to koncentrowanie się na alkoholu jako tej "pomocy".
z resztą "jak sie znieczulacie" ? a to trzeba sie znieczulać? rozpędź się i walnij głową w mur, stracisz przytomność na kilka godzin. wyjdzie na to samo. ból głowy jak na kacu, tyle że inne organy zdrowe, a psychika nawet w lepszym stanie.
ludzie nawet płaczą po alkoholu, mimo że nie mają powodu, to znajdą go, choć nie są tego świadomi i będą płakać. tak właśnie alkohol działa, uśmierza ból, spowalnia.
wiem, że pisze jakby to wszyscy którzy piją byli od razu alkoholikami. ale nie dzielmy alkoholików na słabych i mocnych, na regularnych czy nieregularnych. to jest uzależnienie. a do uzależnienia nikt nie chce się przyznać i nie dopuszcza do tego myśli. a my, słabi psychicznie ludzie, zbyt często wpadamy w uzależnienia (np komputer, alkohol, jedzenie itd). nie mamy samokontroli, nie możemy się przeciwstawić. a alkohol nas jeszcze bardziej osłabia. ci, którzy sie znieczulają alkoholem nigdy nie wyjdą z fobii.
alkohol nie znieczula, tylko osłabia funkcje mózgu. co za tym idzie - im człowiek bardziej pijany tym prostszą jest istotą i tym w mniejszym stopniu jest człowiekiem. to gorsze niż bycie zwierzęciem
już wiem co miałem dopisać, bo mam dziś depresyjny dzień, nic mnie nie cieszy i poszedłbym pić. ale to działa tak - przy depresji nic się nie chce, nic nie sprawia przyjemności, nie chce sie żyć. jest się spowolnionym, ale kontrolujemy nadal myśli, czy tez przejmujemy się itd na zdrowo. a jak zaczynamy pić, to organizm jeszcze bardziej się spowalnia, wpływa to na mózg - a skutki widzimy w kolejnych dniach, jest tak samo lub gorzej. niby jesteśmy obojętni w ten czas, ale nie można cały czas być pijanymi, bo potem na trzeźwo dochodzenie do siebie i do lepszego humoru trwa dużo dłużej.