04 Gru 2011, Nie 19:17, PID: 281881
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Gru 2011, Nie 19:19 przez tomjak.)
Nie koncentruję się na własnym lenistwie i mam gdzieś co gadają od jakichś dwóch prawie lat i żyje mi się znacznie lepiej. Mówię zwyczajnie że byłem niesamowicie zapracowany i zapomniałem albo nie miałem czasu. Całkowita bezstresowość pozbawiona autoanalizy. Jestem po prostu the best , i to nic że dziś do roboty przyjechałem na 7.30 (był korek panie szefie i w ogóle wypadek jakiś - oczywiście odpowiednia mimika i gestykulacja i westchnienia przy tym jak na "normalnego" przystało) No i jest ok. Uczę się intensywnie życia w takim błogostanie od tzw normalnego społeczeństwa nie dotkniętego dobrodziejstwem "fobii społecznej". Swangoz rzadziej do głowy przychodzą mi myśli że robię się rozlazły i niesolidny i w ogóle całkiem niezmierzający do dawnego ideału. Czasem wzorując się na niefobikach uważam że jestem już idealny (normalne jaja) i bacznie obserwuję otoczenie w poszukiwaniu jego wad i niedociągnięć. Ja = ideał - takie myślenie to podstawa i główny warunek pozbycia się fobii. Śmieszne że boki zrywać , ale prawdziwe niestety. Trzeba kompletnie ześwirować i nawet będąc nikim trzeba się uważać za najbardziej wartościowego człowieka na Ziemi.