12 Gru 2011, Pon 21:35, PID: 283278
Pan Foka napisał(a):Dobra, ciutkę (ale ciutkę) mogłem się zapędzić, niemniej taki ze mnie skurczybyk, że nie przyjaźnię się z nikim wyłącznie dlatego, by nie było mu smutno, ale chcę też coś z tego mieć. Mieć komu się wyżalić, mieć tematy do rozmów, żebym mógł czegoś się od tej osoby nauczyć.Więc wracamy konkretnie do przyjaźni. W dużej mierze się z Tobą zgodzę, ale czy nie uważasz, że aspekt (bez)interesowności należy rozważać nie w kategoriach przyczyn nawiązywania tych relacji, tylko raczej w kategoriach substancji relacji już trwającej? Co jest czym prawdziwie- często wychodzi w praniu ( "Powiedział mi – rzekł Mieszek – przysłowie niedźwiedzie: • Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie.")
Cytat:które z każdej swej akcji chcą dostać w zamian cokolwiek (choćby najprostsze uczucia spełnienia albo uznania).Dla mnie ewidentne jest, że każda bliska relacja musi w sobie zawierać nutę zdrowego egoizmu i że bezinteresowność w Twoim rozumieniu wcale nie musi oznaczać działania na czyjąś korzyść, czyli w praktyce nie oznacza bezinteresowności w istocie.
Użyję Twojego przykładu: załóżmy, że przyjaźnię się z kimś "żeby mu nie było smutno", z litości. Wedle definicji bezinteresowności rezygnuję zatem z korzyści własnej na rzecz korzyści tegoż biedaka. Co ów nieszczęśnik prawdziwie na tym zyskuje? Sztuczny związek, upokorzenie, świadomość bycia niewartym zainteresowania, nieciekawym, etc. , nie zaś poczucie uznania, czy korzyści wartościujące... No dobra, i odrobinę mniej samotności - lecz czy nie lichy z tego pożytek...?
masterblaster napisał(a):Moim zdaniem właśnie dlatego, że taka przyjaźń jest możliwa, mimo wszystko zdarzają się szczęśliwe/udane związki i rodziny.Teleia philia ;] Ale przyjaźń nie jest niezbędna dla trwałości związku. Jest dobra alternatywa - np. miłość c :
edit:
uno88 napisał(a):Przyjaźń pomiędzy małżeństwem emerytów to po prostu pewne stadium ich miłości. Czyli przyjaźń jest możliwa jak najbardziej, jednak występuje ona po zakochaniu ,a nie przed ,czy zamiast.Zagalopowaliśmy się w definicjach odbiegając od założenia wątku. Odnoszę wrażenie, że pojęcie "przyjaźni" jest tu niejednoznaczne.