05 Sty 2012, Czw 23:58, PID: 287371
BlankAvatar napisał(a):to nie byly zadne TWOJE odpowiedzi. ta wiedza nie wyplynela z 'glebi serca'. po prostu, czesto zadawalas sobie to pytanie i pozniej z fragmentow zaslyszanych rozmow, czytanych gazet, ksiazek i ogladnietych programow telewizyjnych oraz przebytych doswiadczen, utworzylas sobie quasi-odpowiedz, ktora wydawala ci sie najbardziej zgodna z toba. ciekawe czy ta odpowiedz bedzie miala konstruktywne czy destruktywne konsekwencje?
Oczywiscie, ze to wycinki rzeczywistosci, ale posklejane przeze mnie wg wewnetrznego wzoru = glosu z "glebi serca" i nie widze w tym zadnego zagrozenia. Ani mniejszej wartosci. Dotarcie do nich zajelo mi sporo trudu, przez co maja dla mnie wieksza wartosc i glebiej trafiaja. Cudze gotowce beda nieprzekonujace, wydaja sie byc narzucone. Jesli dojde nawet do tego samego wniosku, co terapeuta (a jednak mysle, ze sa roznice), ale wlasnymi silami, bede jego goraca wyznawczynia.
Cytat:no bo co jesli te twoje wlasne odpowiedzi beda zwyczajnie bledne i beda wpedzac cie w chorobe?Nie mam wyboru, musze sobie zaufac, jesli chce zyc samodzielnie. Nawet biorac cudze drogowskazy za swoje moge zbladzic, no takie jest zycie. Z wolnoscia wiaze sie ryzyko zawsze i w kazdej dziedzinie. Na szczescie psychika jest tez dobrym mechanizmem samoregulujacym sie, jesli naprostowac bledne destrukcyjne mechanizmy to pozostaje podazac za emocjami i potrzebami, a bedzie dobrze. A jesli myslisz o "ciezkich" przypadkach - w takich sytuacjach terapia trwa dluzej i terapeuta ma wglad w te nasze posklejane wnioski, w kazdej chwili moze interweniowac.
Terapeuta nie moze wziac pelni odpowiedzialnosci za to, co dzieje sie w glowie klienta, a na pewno powinien ograniczyc mozliwosc naduzyc dajac mu duzo wolnosci. I uczac samodzielnego funkcjonowania, autonomii, autoterapii. Inaczej nie bylaby to terapia tylko pranie mozgu lub uzaleznianie klienta od siebie.
O co cho? Że tylko ja wiem, co dla mnie dobre.
Cytat:jakos wydaje mi sie to lepsze niz slowa klucze 'zrozum swoje emocje'. to brzmi jak frazes.Jako chorobliwa racjonalistka dopiero jakis czas temu przekonalam sie do frazesow, "ludowych madrosci" i "zlotych mysli". Nic w nich zlego czy glupiego, po prostu wymagaja zamiast wnikliwej analizy, hmm... reflekesyjnosci.
Chociaz mysle, ze niebezpiecznie oddalam sie od tematu:]
Autor watku trafil tu, zeby posklejac swoje odpowiedzi, jak sadze, a tu taki off top