24 Mar 2012, Sob 11:56, PID: 295908
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Mar 2012, Sob 12:14 przez nova.)
Zrobiłam taki krok do przodu bo zdecydowałam sie na bycie w nowym środowisku-zetknięcie się ze środowiskiem stresowym dla mnie ,( zmusiła mnie do tego chyba juz taka desperacka wola przetrwania wręcz instynkt ,a także świadomość że opcja że wszystko sie jakoś kiedyś ułoży samo raczej nie wypaliła , nic się samo nie ułoży ) , takim tymczasowym wiem ze to trochę ogródkowo brzmi ale nie chce na forum pisać o szczegółach, w każdym razie to sytuacja wbrew pozorom bardzo prosta i wręcz banalna i pewnie nie warta uwagi przez ludzi zdrowych .ale u nas jest inaczej wiec każdą sytuacja społeczną w która wchodzimy, której doświadczamy jest istotna.I teraz faktycznie muszę powiedzieć ze na początku nie było łatwo zero skupienia uwagi , zero koncentracji , tylko nerwy i roztrzęsienie które mam nadzieje ze byłam w stanie skupić do wewnątrz bałam sie bardzo ale wiedziałam i wiem ze sa dwa wyjścia albo siedzieć i płakać ze nic nie da sie zrobić albo próbować wiadomo że swoim żółwim tempem bo zawsze sie człowiek czegoś wystraszy zawsze skądś ucieknie ale jednak isc na przód noi skutek jest taki ze mam wrażenie ze w tych konkretnych sytuacjach czuję sie dużo lepiej niż na wcześniej , które były dla mnie nie do przejścia na początku, było ciężko , stres nerwy myślenie tylko o tym czy sie nie zbłaźnię i jak zostanę odebrana przez innych ale udali sie przynajmniej w moim mniemaniu bo nie zrezygnowałam i dotrwałam do końca.potem weszłam w kolejne środowisko nowych ludzi w podobnej sytuacji ale jednak całkiem nowi ludzi i nie wiem na ile jest to kwestia tych osób ze akurat maja takie usposobienia w okol, których jestem w stanie sie odnaleźć i funkcjonować a na ile moja determinacja i praca nad sobą bo oczywiste jest to ze środowisko ludzi na jakie trafimy w życiu to klucz( albo pogłębi nasze problemy, albo wręcz je wyciszy , uśpi) .Zobaczyłam, że potrafię rozmawiać , odpowiadać w miarę luźno na pytania( choć czasami głos mi zadrży jak pytanie mnie zaskoczy, albo gdy nie jest ono dla mnie zbyt komfortowe nie umiem wybrnąć), wchodzić w krótkie dyskusje ale mam tez świadomość tego ze jestem w tym środowisku na chwile na jakiś czas to sprawia ze nie ma takiej presji i ciśnienia ze jestem skazana na to miejsce i muszę sie tam odnaleźć za wszelka cenę( więc to wpływa że tak bardzo się nie stresuję i to pomaga , (tak jak to bywa w przypadku pracy bo wtedy wiemy ze będziemy tam spędzać masę czasu i brak przystosowania nas wyniszczy, poza-tym w pracy maja juz wobec nas konkretnie wymagania i oceniają nas na ich podstawie )w tym miejscu myślę ze to tez działa w druga stronę ludzie tez nie zwracają na siebie uwagi jeżeli sa gdzieś na chwile w związku z czym nie ukazują jakiś negatywnych emocji , niezrozumienia względem innych myślę ze to jest kwestia bardzo wielu czynników które sa jednak bardzo ważne w tym ze zachowujemy sie tak a nie inaczej w danej sytuacji .To jest dla mnie trening i jedno co wiem ćwiczenia i powielanie sytuacji stresowych krok po kroku to jest kluczem ..i faktycznie to osłabia z czasem nasilenie strachu, czuje satysfakcje choć tym moim to przecież tak niewiele ale poczucie że sama się kopnęłam :-D i coś zrobiłam oj dużo daje ze bez leków ani psychologa potrafiłam dać sobie energii i wmówić ze coś jestem w stanie zrobić sama Zresztą pomogły mi pośrednio psycholodzy poprzez wasze historie tutaj czytam i czytałam to na czym opiera się psychoterapia jakie są głownie przesłania jej noi próbuje jak widać stosować je w życiu ale na własną rękę żeby samodzielność działania się umacniała .Dlatego praktyka i jeszcze raz praktyka za pierwszym razem coś nas zetnie z nóg ale za kolejnym już naprawdę jest łatwiej i to się sprawdza naprawdę .Chciałam się tym z wami podzielić tym moim treningiem który jednak sprawił że poczułam się lepiej i gorąco wam życzyć podejmowania prób sama dochodzę do tego że życie nie boli :-D a na pewno nie tak jak zawsze to sobie wmawiamy aa i to sa jakieś pojedyncze sytuacje które opisuje a jest cala mas innych w których nie wyrabiam ale chce bardzo wierzyć że można żyć inaczej