04 Maj 2013, Sob 20:59, PID: 349556
Myślę że to wszystko może wynikać z kiepskiej sytuacji finansowej naszych rodzin. Co prawda z pieniędzmi było tak, że na drobne wydatki nie brakowało ale bywało tak, że w ciągu tygodnia wydawałem 2 złote. Od siebie. Wtedy, czyli w czasach SP potrafiłem przeżyć dzień o jednej kajzerce wartej wtedy 30 gr. Miałem po prostu skłonność do życia "na krawędzi" jak najniższym kosztem i chipsy, słodycze i inne rzeczy postrzegałem jako zbędny wydatek. Z ubrań, sprzętów itp. korzystam aż do maksymalnego ich wykorzystania. Dzisiaj mogę swobodnie wydawać pieniądze ale przy zakupach zwykle mocno się zastanawiam bo mając pod ręką automat z półlitrową wodą za 1,60, Żabkę z 1,5 l wody za 79 gr i położoną dalej Biedronkę z wodą za 69 gr idę do tej ostatniej. W Empiku bardzo mocno rozważam zakupy i jeśli znajdę jakiś kontrargument dotyczący posiadania jakiejś rzeczy to zostawiam ją na półce. Obecnie wydaje tygodniowo z biletami ok. 30 zł kieszkonkowego.