23 Wrz 2013, Pon 10:20, PID: 364866
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Wrz 2013, Pon 10:30 przez czarnula_b.)
Takich napadów nie miała wiele... były sporadyczne raz na jakiś czas czyli mogłam nie mieć takiego czegoś nawet i pół roku.
Nigdy się nie leczyłam na fs.
Stan taki trzyma się u mnie w sumie od ponad dwóch tygodni (raz jest lepiej raz jest gorzej), pierwszego dostałam w aucie jadąc do pracy i tak się przestraszyłam, że umieram , że teraz boję się wsiadać do samochodu za kierownicę.
Wyniki oczywiście robiłam i mam dobre.
U lekarza byłam i dostałam afobam, ale trochę boję się go brać ze względu na tą duszność.
Moje ostatnie przeżycia? Hmm .....nagła przeprowadzka w zasadzie zostałam wyrzucona z mieszkania które miało być moje i straciłam dziecko (poroniłam w czasie tej przeprowadzki i gonitwy oraz stresu strasznego nie do opisania) z dnia na dzień zostajesz bez dachu nad głową.
I to chyba takie dwa najważniejsze czynniki.
A ciśnienie badałam podczas pierwszego takiego najgorszego to faktycznie skoczyło mi na 130/90 puls ponad 105 a tak mam niskie ciśnienie 90/60 puls 60 i serce waliło jak oszalałe drżenie mięśni i w ogóle jakby miał nastąpić koniec.
Jakoś staram się sobie radzić z tym , ale najgorsze są te duszności , bo nie musi być jakieś sytuacji stresowej , żebym miała wrażenie , że stoi mi gula w gardle i że za mało mam tego powietrza albo łapie go jak ryba.
Nigdy się nie leczyłam na fs.
Stan taki trzyma się u mnie w sumie od ponad dwóch tygodni (raz jest lepiej raz jest gorzej), pierwszego dostałam w aucie jadąc do pracy i tak się przestraszyłam, że umieram , że teraz boję się wsiadać do samochodu za kierownicę.
Wyniki oczywiście robiłam i mam dobre.
U lekarza byłam i dostałam afobam, ale trochę boję się go brać ze względu na tą duszność.
Moje ostatnie przeżycia? Hmm .....nagła przeprowadzka w zasadzie zostałam wyrzucona z mieszkania które miało być moje i straciłam dziecko (poroniłam w czasie tej przeprowadzki i gonitwy oraz stresu strasznego nie do opisania) z dnia na dzień zostajesz bez dachu nad głową.
I to chyba takie dwa najważniejsze czynniki.
A ciśnienie badałam podczas pierwszego takiego najgorszego to faktycznie skoczyło mi na 130/90 puls ponad 105 a tak mam niskie ciśnienie 90/60 puls 60 i serce waliło jak oszalałe drżenie mięśni i w ogóle jakby miał nastąpić koniec.
Jakoś staram się sobie radzić z tym , ale najgorsze są te duszności , bo nie musi być jakieś sytuacji stresowej , żebym miała wrażenie , że stoi mi gula w gardle i że za mało mam tego powietrza albo łapie go jak ryba.