03 Paź 2013, Czw 9:08, PID: 365972
Oj, niestety tak. U mnie kłamstwa większe i mniejsze są bardzo częste niestety. Już jestem w tym tak zaprawiona, że nawet w sytuacjach kiedy nie ma takiej "potrzeby" zdarza mi się naciągać rzeczywistość.
Nawet nie ma sensu w moim przypadku wdawać się w szczegóły (powstałby za długi post), ale w skrócie mogę napisać, że kłamię przed chłopakiem, rodzicami, ludźmi, z którymi studiuję, coż właściwie przed każdym kto w moim mniemaniu może stanowić dla mnie zagrożenie, czyli przed każdym.
Wszystko wynika oczywiście z panicznego lęku, że wyjdzie na jaw, że jestem nienormalna i spotkam się z drwiną i odrzuceniem.
Moje duchowe sekrety i dziwactwa ukrywam głęboko w sobie i jedyną osobą, przed którą zrobiłam taki swoisty "coming out" był psychiatra.
Od wielu lat kłamstwo było dla mnie survivalową metodą wtopienia się w tłum i uniknięcia sytuacji, w których ktoś coś może "wyczuć". Świadomość i strach, że ktoś nawet przypadkowo, może wywlec na wierzch moje lęki oraz zaburzenia jest dla mnie paraliżująca. Wiem, że wtedy spotkałabym się z niezrozumieniem i ośmieszeniem, którego bym nie przeżyła.
Nawet nie ma sensu w moim przypadku wdawać się w szczegóły (powstałby za długi post), ale w skrócie mogę napisać, że kłamię przed chłopakiem, rodzicami, ludźmi, z którymi studiuję, coż właściwie przed każdym kto w moim mniemaniu może stanowić dla mnie zagrożenie, czyli przed każdym.
Wszystko wynika oczywiście z panicznego lęku, że wyjdzie na jaw, że jestem nienormalna i spotkam się z drwiną i odrzuceniem.
Moje duchowe sekrety i dziwactwa ukrywam głęboko w sobie i jedyną osobą, przed którą zrobiłam taki swoisty "coming out" był psychiatra.
Od wielu lat kłamstwo było dla mnie survivalową metodą wtopienia się w tłum i uniknięcia sytuacji, w których ktoś coś może "wyczuć". Świadomość i strach, że ktoś nawet przypadkowo, może wywlec na wierzch moje lęki oraz zaburzenia jest dla mnie paraliżująca. Wiem, że wtedy spotkałabym się z niezrozumieniem i ośmieszeniem, którego bym nie przeżyła.