31 Gru 2013, Wto 17:23, PID: 374579
Ja zdałem prawko za drugim razem. Pierwsze podejście na praktycznym to była tragedia, ledwo stałem na nogach, nogi mi się trzęsły i obijały o pedały. Oblałem już na placu i dopiero kiedy powiedział mi, że mam wynik negatywny trochę się rozluźniłem i jakoś jeździłem przez kolejne 10 minut gdy mnie wreszcie przesiadł. W tym momencie byłem już przekonany, że nigdy nie zdam.
Drugie podejście było zdecydowanie lepsze, bardziej się stresowałem w poczekalni niż na samym egzaminie. W zasadzie stresowałem się nie bardziej niż normalny, zdrowy człowiek. Pewnie to dzięki wszystkim technikom relaksacyjnym, autosugestii i innym bajerom, które zastosowałem przed egzaminem :-P Nie zmienia to faktu, że i tak miałem mega farta na tym egzaminie i do dzisiaj się zastanawiam dlaczego mnie nie oblał, miał sporo sposobności ku temu.
Dla wszystkich zdających praktyczny egzamin polecam brać jak najpóźniejszą godzinę jaką się da. Ja sam zacząłem jeździć jak już zaczynało się ściemniać i większość osób, które znam zdało właśnie na tych późniejszych godzinach (krócej się jeździ).
Ogółem prawko to niezły sposób na walkę z fobią. Podczas tego okresu wykonałem więcej telefonów niż w ciągu całego mojego życia. Jazdy z instruktorem też nie należały do najłatwiejszych.
Drugie podejście było zdecydowanie lepsze, bardziej się stresowałem w poczekalni niż na samym egzaminie. W zasadzie stresowałem się nie bardziej niż normalny, zdrowy człowiek. Pewnie to dzięki wszystkim technikom relaksacyjnym, autosugestii i innym bajerom, które zastosowałem przed egzaminem :-P Nie zmienia to faktu, że i tak miałem mega farta na tym egzaminie i do dzisiaj się zastanawiam dlaczego mnie nie oblał, miał sporo sposobności ku temu.
Dla wszystkich zdających praktyczny egzamin polecam brać jak najpóźniejszą godzinę jaką się da. Ja sam zacząłem jeździć jak już zaczynało się ściemniać i większość osób, które znam zdało właśnie na tych późniejszych godzinach (krócej się jeździ).
Ogółem prawko to niezły sposób na walkę z fobią. Podczas tego okresu wykonałem więcej telefonów niż w ciągu całego mojego życia. Jazdy z instruktorem też nie należały do najłatwiejszych.