07 Lis 2014, Pią 1:06, PID: 419408
W fobii społecznej i innych chorobach umysłu, najgorsze jest PRZEŻYCIE a nie ŻYCIE. Przeżycie swojego życia, mam cały czas poczucie, że je marnuje, nie żyje pełnią życia, przez to będąc sfrustrowany, mam złą energię. Wkurzają mnie inni ludzie, chory umysł NON STOP chce się porównywać z innymi: z lepszymi od mnie (frustracja) z gorszymi od mnie (duma), emocje, co nic nie dają w zamian oprócz cierpienia. Skoro już tu jestem to nie po to by się nad sobą użalać, żyć w LĘKU STRACHU i w jakiś marzeniach, nierealnych snach, jestem TU. Naprawdę TU KU..wa jestem. Sory, ale mam ogromną złość w sobie, gniew chyba na samego siebie, za to życie, stąd duża ilość przekleństw. Kiedyś za to winiłem innych, zawsze chciałem zmienić innych, by zachowywali się tak, jak ja chcę. Powinienem spojrzeć na siebie, tylko siebie mogę zmienić, innych nie zmienię, inni też mnie nie zmienią, jedynie mogą wpłynąć na mnie na chwilę, nic po za tym. Chyba, że doświadczę w jednej chwili silnego przeżycia z gatunku: otarcie się o śmierć, wielką miłość, silne doświadczenie duchowe, tak czuję, może bredzę. Tak bardzo chciałbym żyć bez obawiania się co inni sobie o mnie pomyślą. Skąd w ogóle ta koncepcja, że powinienem się przejmować ich myślami, opiniami. W ten sposób marnuje czas na pierdoły zamiast żyć, wolę oddać swoje szczęście w zamian za opinie innych? LOL
Swój stan rozbrajam logicznymi argumentami i nadal nic. LOL numer dwa, kiedy to się odklei
Swój stan rozbrajam logicznymi argumentami i nadal nic. LOL numer dwa, kiedy to się odklei