30 Lis 2014, Nie 16:09, PID: 423390
Ciężko powiedzieć ... . Z racji tego, że przewlekła depresja (dystymia) towarzyszy mi przez większą część życia i stała się częścią mojej osobowości. Różnica polega co najwyżej na stopniu nasilenia objawów. W każdym razie, kiedy jest gorzej zauważam u siebie bardzo dziwny rodzaj "płaczliwości". Normalnie wyję nie częściej niż raz na parę lat (i nieraz nawet choćbym chciał to nie jestem się w stanie do tego zmusić), ale kiedy depresja się nasila bardzo często odczuwam takie trwające chwilę i powracające napady "prawie płaczu" Wygląda to w ten sposób, że słuchając muzyki/radia/oglądając coś odczuwam nagle taki silny emocjonalny "strzał" smutku i czuję że jestem gdzieś na granicy wycia. Rzadko tę granicę przekraczam, ale to potrafi nawracać co chwilę. Żeby było śmieszniej te napadowe "strzały" smutku często mają się nijak do tego co w danym momencie słucham/oglądam/co robię. Mogę oglądać komedię czy słuchać jakiejś głupawo-wesołej muzyki a i tak co chwilę czuję takie bardzo nagłe uderzenia smutku. Strasznie dziwne uczucie i bardzo wyraźnie je odczuwam. Do tego jeszcze niestabilność emocjonalna.