28 Cze 2015, Nie 13:11, PID: 450358
ja cierpiałam z powodu fobii społecznej depresji i wgl oderwania od rzeczywistości 4 lata,sięgnęłam jak niektórzy mówią dna.Próby samobójcze i nieustanny płacz.Nie miałam pojęcia co się dzieje,najgorsze było że gdy szłam do psychologów to jeszcze bardziej mi się pogarszało bo nie rozumiałam tego że oni chcieli mi pomóc i myślałam że chcą zrobić mi krzywdę to rzeczywiście było prawdziwe błędne koło.Do tego doszły jeszcze komentarze innych osób że za niedługo będę stara że nic nie osiągnę itp co zamiast mi pomóc oczywiście pogłębiło lęk przed życiem i upływającym czasem.tamta piekielna sytuacja trwała bardzo długo dzień za dniem 4 lata miałam tabletki ale przestałam je brać wbrew zaleceniom i miewałam skrajne huśtawki nastrojów ale z czasem coś zaczęło się stabilizować.może to śmiesznie zabrzmi ale najpierw zaczęłam od zmiany wizerunku i wystroju mieszkania to pozwalało choć na chwilę zapomnieć o beznadziejnej sytuacji potem zaczęłam spisywać swoje cele i pragnienia nie myśląc o tym czy będę musiała wyjść z domu by je zrealizować po prostu pisałam.nikt nie był w stanie mi pomóc wszyscy krytykowali wszystko co robiłam ale nie poddałam się.a najgorsze w tym wszystkim jest to że w takiej sytuacji jesteśmy załamani osamotnieniem ale na początkach powrotu na prostą można zacząć wychodzić w nocy choćby na chwilkę ja nie mogłam się wręcz doczekać kiedy przyjdzie noc i będę wreszcie mogła wyjść potem zaczęłam wychodzić na chwilkę w dzień a każda rozmowa nawet ze staruszką była ważna ale stresująca ponieważ po każdej rozmowie bałam się czy się nie ośmieszyłam więc by to sprawdzić prowadziłam do kolejnej rozmowy a po czasie nawet gdy powiedziałam coś głupiego czy się zająknęłam brałam to na śmiech i stopniowo wszystko szło w dobrą stronę.ktoś napewno uzna moje rady za naiwne i głupie lepiej spróbować czegoś pozornie głupiego niż wgl niczego.pozdrawiam.