25 Wrz 2015, Pią 0:01, PID: 474338
Kris 66 napisał(a):Już wyjaśniam.Najpierw pomyślałem,abyś,celem precyzyjniejszej komunikacji mówił zawsze: "To był żart".Ale co powie rozmówca po Twoim dziesiątym zdaniu zakończonym "To żart".Chyba powie "wiesz,mam inne poczucie humoru"Właśnie problem z tym, że przez lata nieposiadania osoby, z którą mógłbym szczerze porozmawiać wszystko co mówię jest jednym wielki żartem, nie potrafię porozumiewać się z ludźmi nie używając w każdym zdaniu mojego dziwnego poczucia humoru/ironii. A jeśli już mówię coś na poważnie, to zaraz słyszę, ze się wyśmiewam i takie to zamknięte koło.
Jeśli to byłyby chociaż takie zwykłe żarty to jeszcze fajnie, ludzie by mnie pewnie lubili, ale mam tendencje do mówienia czegoś z całkiem poważnym wyrazem twarzy- czegoś, hmm nie wiem jak to wytłumaczyć- mówię zazwyczaj coś tak abstrakcyjnie dotyczącego tematu, który jest poruszany, że większość osób po prostu nie potrafi mnie zrozumieć. Może jutro spróbuję przestać być sobą na chwilę, czyli mniej "żartować" i ironizować, ale boję się, że wtedy nie będę miał nic do powiedzenia i będę tylko milczał.
Tośka napisał(a):Jeśli mam w sobie "coś", co sprawia, że ludzie mnie nie lubią i traktują kiepsko, to prawdopodobnie jestem na to skazana do końca życia. Ponadto coraz częściej odczuwam ogromną nienawiść względem mas ludzi. Marzę o wyprowadzce z miasta, a na spacery wybieram mniej uczęszczane trasy. Mam w sobie pewne pokłady agresji i niekiedy wybucham. To wszystko pozwala mi wysnuć wniosek, żem po prostu "z+".
Pierwsze zdanie jakby wyjęte prosto z moich przemyśleń. Od zawsze wydawało mi się, że mam w sobie coś, przez co jestem zawsze odrzucany i izolowany wbrew swojej woli od innych ludzi. Kiedyś w podstawówce nawet ciocia mi dała do przeczytania jakieś swoje broszury, jedna z nich dotyczyła tego jak rozpoznać osobę opętany przez diabła (ciocia jest ultrakatoliczką). Osoby nawiedzone były podobno odrzucane przez grupy, ludzie się od nich odsuwali, nie lubili przebywać w towarzystwie opętanych. Przez jakiś czas (a przypominam, ze to była podstawówka tylko) zastanawiałem się, czy ja przypadkiem nie zostałem opętany. Nie wiedziałem, że ktoś jeszcze ma takie same rozkminy
Tośka napisał(a):Zagadnienia życia towarzyskiego stały się dla mnie zupełnie obojętne. Pewnie dlatego, że związek pochłania całe moje zasoby drobnej ekstrawersji.
Mam tylko nadzieję, że wiesz czym to grozi Byłem w bardzo podobnej sytuacji, z tym, że u mnie w końcu ten związek się skończył i zostałem sam, kompletnie sam, nie mając nikogo, z kim mogę nawet porozmawiać. Gdybym miał trochę więcej odwagi, to nie byłoby mnie teraz tutaj.
tPoH napisał(a):A może po prostu zadajesz się z nieodpowiednimi ludźmi. Nie dopasowuj się do znajomych, tylko dopasuj znajomych do siebie. Spotkałem w swoim życiu sporo ludzi, których powszechnie uważało się za z+, ale otaczali się równie z+ ludźmi. Zawsze znajdzie się ktoś o podobnym poczuciu humoru. W sumie o to się głównie rozchodzi - o poczucie humoru.Masz oczywiście rację. Zawsze trochę zazdrościłem ludziom, którzy wybierali sobie przyjaciół ; P Ja nie mam takiego komfortu, żeby sobie wybrać nawet znajomych, oni po prostu nie chcą wybrać mnie.