06 Sty 2016, Śro 16:31, PID: 503756
Dziewica po dwudziestce to nie taka osobliwość, jak sądzicie. Chodzi o to, że nastały takie czasy, że dziewictwo traktowane jest nie jako zaleta a wada, dowód dziwaczności dziewczyny, tego że jest jakąś maszkarą lub freakiem, którego po prostu nikt nie chciał.
Dziewczyny od pewnego wieku po prostu wstydzą się przyznać, że są dziewicami. Boją się, że to się rozniesie, reakcji otoczenia. Że staną się obiektem śmiechowiska. A jeśli w młodym wieku tak się ułoży, że nie ma się tego pierwszego razu za sobą, z każdym następnym rokiem jest coraz trudniej.
Mam całkiem sporo znajomych, które wyszły za mąż za swojego pierwszego - i jedynego - partnera seksualnego. Dziewczyny tuż po 20. No ale ja mieszkam na Podkarpaciu
Czy są teraz sfrustrowane, tego nie wiem. Może i brakuje im doświadczeń czy porównania. Bywa, że miłość trwa do końca życia, ale częściej ulatnia się pod ciężarem prozy codzienności.
Takie idealizowanie miłości przynosi więcej szkody niż pożytku.
Powiem tak: jestem dziewicą i jestem po 30. Nie jest mi z tym łatwo i wstydzę się tego. Czuję się jak członek freak show z trzecim cyckiem na głowie. Nikt w moim otoczeniu o tym nie wie. Nawet moja matka ani ksiądz na spowiedzi (jakbym do spowiedzi chodziła ). Wstydzę się iść nawet do ginekologa. Zawsze byłam mocna w gębie i stwarzałam pozory osoby pewnej siebie. W rzeczywistości byłam zalękniona i pełna kompleksów. Nadal taka jestem.
Też jakoś trafiam na prawiczków. Jedyny chłopak, którego kochałam, nie miał za sobą inicjacji seksualnej. Jedyny chłopak, z którym chodziłam, również, a miał 30 lat. Tak więc dziewictwo występuje częściej niż ebola. To taka rzadka, wstydliwa przypadłość
A co do wiary i takich tam: te sprawy niekoniecznie muszą być związane z religijną ortodoksją. Ludzie mają różne lęki, przekonania, a i czasem traumatyczne doświadczenia za sobą, które blokują ich w sferze seksualnej.
Dziewczyny od pewnego wieku po prostu wstydzą się przyznać, że są dziewicami. Boją się, że to się rozniesie, reakcji otoczenia. Że staną się obiektem śmiechowiska. A jeśli w młodym wieku tak się ułoży, że nie ma się tego pierwszego razu za sobą, z każdym następnym rokiem jest coraz trudniej.
Mam całkiem sporo znajomych, które wyszły za mąż za swojego pierwszego - i jedynego - partnera seksualnego. Dziewczyny tuż po 20. No ale ja mieszkam na Podkarpaciu
Czy są teraz sfrustrowane, tego nie wiem. Może i brakuje im doświadczeń czy porównania. Bywa, że miłość trwa do końca życia, ale częściej ulatnia się pod ciężarem prozy codzienności.
Takie idealizowanie miłości przynosi więcej szkody niż pożytku.
Powiem tak: jestem dziewicą i jestem po 30. Nie jest mi z tym łatwo i wstydzę się tego. Czuję się jak członek freak show z trzecim cyckiem na głowie. Nikt w moim otoczeniu o tym nie wie. Nawet moja matka ani ksiądz na spowiedzi (jakbym do spowiedzi chodziła ). Wstydzę się iść nawet do ginekologa. Zawsze byłam mocna w gębie i stwarzałam pozory osoby pewnej siebie. W rzeczywistości byłam zalękniona i pełna kompleksów. Nadal taka jestem.
Też jakoś trafiam na prawiczków. Jedyny chłopak, którego kochałam, nie miał za sobą inicjacji seksualnej. Jedyny chłopak, z którym chodziłam, również, a miał 30 lat. Tak więc dziewictwo występuje częściej niż ebola. To taka rzadka, wstydliwa przypadłość
A co do wiary i takich tam: te sprawy niekoniecznie muszą być związane z religijną ortodoksją. Ludzie mają różne lęki, przekonania, a i czasem traumatyczne doświadczenia za sobą, które blokują ich w sferze seksualnej.