24 Sty 2016, Nie 14:53, PID: 509644
hej!
zacznę może od tego, że od dłuższego czasu mam wrażenie, że moje życie stanęło w miejscu i nic mnie nie cieszy. Żeby uniknąć enigmatyczności, która może objawić się w stosunku do mojego problemu, postaram się, w skrócie, napisać co mnie trapi. Zaczęło się od tego, że po skończonych studiach licencjackich zrobiłem sobie roczną przerwę. W tym czasie pracowałem za granicą, a po powrocie spędzałem czas ze znajomymi i dziewczyną, którą poznałem przed wyjazdem. Nadchodził okres składania podań i ogarniania studiów, więc zacząłem rozmyślać gdzie chciałbym studiować. Miałem kilka opcji: nie chciałem być w mieście, w którym robiłem licencjat, więc "odhaczyłem" tę możliwość. Wiedziałem, że chciałem być daleko od domu i być blisko dziewczyny. Ogólnie dzieli nas jakieś 600km. W końcu wszystko potoczyło się tak, że trafiłem do zupełnie innego miasta (wciąż daleko od niej). Ok, studia się zaczęły, ale ja kompletnie nie miałem chęci, żeby się angażować w życie studenckie. Krótko mówiąc: olałem temat (przez, miedzy innymi, opuszczanie zajęć). Miałem plan rezygnacji ze studiów, wciąż go mam, ale dałem sobie czas do sesji, która zadecyduje o moim wyborze. Oprócz problemu ze studiami, doszedł jeszcze motyw kasy. Stwierdziłem, że nie chce żerować na rodzicach, niezależnie jak bardzo by tego chcieli. Po prostu, czuję się głupio z tym, bo wiem, że jestem w stanie ogarnąć siebie, na tyle, żeby zarobić coś. Przez pewien czas pracowałem na kasie, ale szybko się zdemotywowałem do pracy. Czuję, że tracę czas na studiach, robiąc coś czego nie chce robić, męczę się. Chce znowu wyjechać za granicę, a od października zacząć nowe studia. A najlepiej chciałbym wyjechać do USA - marzę o tym. W tym momencie, nie wiem co robić, mam kompletny chaos w głowie, potrzebuje jakichś zmian. Przeżywam wszystko, nawet jakieś błahe sprawy, co z kolei wpływa bardzo negatywnie na moje samopoczucie. Czuję, że jestem bezużyteczny, nie potrafię "ogarniać" życia jak inni, generalnie, nie widzę sensu w życiu. Nierzadko pojawiały się też myśli samobójcze, ale w końcu stwierdziłem, że to głupi pomysł, bo i tak kiedyś umrę. To chyba tyle.
wybaczcie za długą lekturę.
zacznę może od tego, że od dłuższego czasu mam wrażenie, że moje życie stanęło w miejscu i nic mnie nie cieszy. Żeby uniknąć enigmatyczności, która może objawić się w stosunku do mojego problemu, postaram się, w skrócie, napisać co mnie trapi. Zaczęło się od tego, że po skończonych studiach licencjackich zrobiłem sobie roczną przerwę. W tym czasie pracowałem za granicą, a po powrocie spędzałem czas ze znajomymi i dziewczyną, którą poznałem przed wyjazdem. Nadchodził okres składania podań i ogarniania studiów, więc zacząłem rozmyślać gdzie chciałbym studiować. Miałem kilka opcji: nie chciałem być w mieście, w którym robiłem licencjat, więc "odhaczyłem" tę możliwość. Wiedziałem, że chciałem być daleko od domu i być blisko dziewczyny. Ogólnie dzieli nas jakieś 600km. W końcu wszystko potoczyło się tak, że trafiłem do zupełnie innego miasta (wciąż daleko od niej). Ok, studia się zaczęły, ale ja kompletnie nie miałem chęci, żeby się angażować w życie studenckie. Krótko mówiąc: olałem temat (przez, miedzy innymi, opuszczanie zajęć). Miałem plan rezygnacji ze studiów, wciąż go mam, ale dałem sobie czas do sesji, która zadecyduje o moim wyborze. Oprócz problemu ze studiami, doszedł jeszcze motyw kasy. Stwierdziłem, że nie chce żerować na rodzicach, niezależnie jak bardzo by tego chcieli. Po prostu, czuję się głupio z tym, bo wiem, że jestem w stanie ogarnąć siebie, na tyle, żeby zarobić coś. Przez pewien czas pracowałem na kasie, ale szybko się zdemotywowałem do pracy. Czuję, że tracę czas na studiach, robiąc coś czego nie chce robić, męczę się. Chce znowu wyjechać za granicę, a od października zacząć nowe studia. A najlepiej chciałbym wyjechać do USA - marzę o tym. W tym momencie, nie wiem co robić, mam kompletny chaos w głowie, potrzebuje jakichś zmian. Przeżywam wszystko, nawet jakieś błahe sprawy, co z kolei wpływa bardzo negatywnie na moje samopoczucie. Czuję, że jestem bezużyteczny, nie potrafię "ogarniać" życia jak inni, generalnie, nie widzę sensu w życiu. Nierzadko pojawiały się też myśli samobójcze, ale w końcu stwierdziłem, że to głupi pomysł, bo i tak kiedyś umrę. To chyba tyle.
wybaczcie za długą lekturę.