15 Mar 2016, Wto 20:11, PID: 523884
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Mar 2016, Wto 20:32 przez Zasió.)
mocart - ty podobny trolling uprawiasz w pozostałych wątkach, czy tylko tutaj chciałeś wyraźne dać do zrozumienia, że uważasz temat dyskusji za idiotyczny?
Wiesz, nawet ja pisałem na tym forum, że błędem każdego fobisia z gimbazy było to, iż nie próbował się bronić także za pomocą pięści, ale najpierw powinna iść właśnie obrona słowna, o której jest ten wątek, dotyczący, niestety, chyba już przede wszystkim życia dorosłych ludzi, którzy nie obracają się wśród osiedlowej dresiarni i okolicznych meneli.
Podobnie chyba większość zgodziła się, że błędem było właśnie wyniosłe ignorowanie albo dowcipna dewaluacja. To chyba najbardziej żałosne wyjście. Zwycięzcą jest się w takim wypadku tylko w oczach rodziców albo jakiegoś mocno ekscentrycznego towarzystwa, bo rzekomo "pokazało sie klasę" .
W ogóle to ciekawe skrajności - riposta arystokraty - okularnika albo walenie w mordę.
A ja coś czuję, że najlepszy jest ten złoty środek, o którym chyba myślał autor wątku. Takie coś, co ma w sobie i trochę z dewaluacji, ale i trochę atakuje przeciwnika.
Hezam - to pytanie, czy byłoby mi do twarzy, to świetny pomysł. Liczenie pikseli jest niestety zbyt skomplikowane do zrozumienia dla podstarzałego samca alfa, a reszta jednak wydaje się już ciut za ostra. Ja niestety potrzebuje bardzo dyplomatycznego sp....j.
Ordo Rosarius Equilibrio - no cos tam jednak starałem się pisać na temat w wątku o związkach, chociażby nie okrywając własnych niepowodzeń, co jest dla mnie bardzo krępujące.
Rozmów na żywo niestety nie ma, ale gdy były, niestety tylko ze znajomymi, to raczej sie przed nimi nie otwierałem, więc musiałoby nie działać coś jeszcze, nie egocentryzm.
"czynnikiem moze byc to, ze nie slucha, nie dopyta, nie zainteresuje sie, zadna go nie zafascynuje soba, bo bedzie dumal o sobie samym"
raczej to, że nie odnajduję się w miejscach, w których rzekomo można rwać lachony i boję się zaczepiać obce osoby. o tym co później trudno cokolwiek powiedzieć, skoro niczego takiego nie ma. nie odnajduje się też zbyt dobrze w grupach czysto towarzyskich, jeśli nie znam ludzi albo czuję, że to wybitnie nie moja bajka.
Wiesz, nawet ja pisałem na tym forum, że błędem każdego fobisia z gimbazy było to, iż nie próbował się bronić także za pomocą pięści, ale najpierw powinna iść właśnie obrona słowna, o której jest ten wątek, dotyczący, niestety, chyba już przede wszystkim życia dorosłych ludzi, którzy nie obracają się wśród osiedlowej dresiarni i okolicznych meneli.
Podobnie chyba większość zgodziła się, że błędem było właśnie wyniosłe ignorowanie albo dowcipna dewaluacja. To chyba najbardziej żałosne wyjście. Zwycięzcą jest się w takim wypadku tylko w oczach rodziców albo jakiegoś mocno ekscentrycznego towarzystwa, bo rzekomo "pokazało sie klasę" .
W ogóle to ciekawe skrajności - riposta arystokraty - okularnika albo walenie w mordę.
A ja coś czuję, że najlepszy jest ten złoty środek, o którym chyba myślał autor wątku. Takie coś, co ma w sobie i trochę z dewaluacji, ale i trochę atakuje przeciwnika.
Hezam - to pytanie, czy byłoby mi do twarzy, to świetny pomysł. Liczenie pikseli jest niestety zbyt skomplikowane do zrozumienia dla podstarzałego samca alfa, a reszta jednak wydaje się już ciut za ostra. Ja niestety potrzebuje bardzo dyplomatycznego sp....j.
Ordo Rosarius Equilibrio - no cos tam jednak starałem się pisać na temat w wątku o związkach, chociażby nie okrywając własnych niepowodzeń, co jest dla mnie bardzo krępujące.
Rozmów na żywo niestety nie ma, ale gdy były, niestety tylko ze znajomymi, to raczej sie przed nimi nie otwierałem, więc musiałoby nie działać coś jeszcze, nie egocentryzm.
"czynnikiem moze byc to, ze nie slucha, nie dopyta, nie zainteresuje sie, zadna go nie zafascynuje soba, bo bedzie dumal o sobie samym"
raczej to, że nie odnajduję się w miejscach, w których rzekomo można rwać lachony i boję się zaczepiać obce osoby. o tym co później trudno cokolwiek powiedzieć, skoro niczego takiego nie ma. nie odnajduje się też zbyt dobrze w grupach czysto towarzyskich, jeśli nie znam ludzi albo czuję, że to wybitnie nie moja bajka.