15 Gru 2016, Czw 13:54, PID: 602111
Ludzie nie chcą słuchać, że u kogoś jest źle, czy ma depresję. Pytając "co u Ciebie?" i tak liczą tylko na krótką, automatyczną odpowiedź "wszystko w porządku", ewentualnie barwną opowieść o weekendowych eskapadach. No bo jak mogłoby być inaczej.
Nawet jeśli ktoś się otworzy, to pewnie otrzyma w odpowiedzi wzruszenie ramion lub spojrzenie z ukosa.
Uważam, że można przyznać się do swoich słabości tylko bardzo bliskiej osobie, a wiadomo że nie każdy taką ma.
Moja mama choruje na depresję. Na jej przykładzie widzę, że nie warto być wylewnym. Jedna osoba (z rodziny) ją zbyła tekstem "nie przejmuj się, idź na spacer - od razu poczujesz się lepiej", po czym prędkim krokiem oddaliła się
Przyjęło się, że depresja jest synonimem gorszego dnia, a to słabe zważając na to jaki złożony patomechanizm ma ta choroba.
Takie życie.
Nawet jeśli ktoś się otworzy, to pewnie otrzyma w odpowiedzi wzruszenie ramion lub spojrzenie z ukosa.
Uważam, że można przyznać się do swoich słabości tylko bardzo bliskiej osobie, a wiadomo że nie każdy taką ma.
Moja mama choruje na depresję. Na jej przykładzie widzę, że nie warto być wylewnym. Jedna osoba (z rodziny) ją zbyła tekstem "nie przejmuj się, idź na spacer - od razu poczujesz się lepiej", po czym prędkim krokiem oddaliła się
Przyjęło się, że depresja jest synonimem gorszego dnia, a to słabe zważając na to jaki złożony patomechanizm ma ta choroba.
Takie życie.