05 Maj 2017, Pią 23:55, PID: 700431
Marian spokojnie zaciągnął się papierosem.
"A więc, chcesz wiedzieć jaki jest mój pomysł na życie? Chcesz zajrzeć do mojej głowy i ukraść moje myśli?" - powiedział, spokojnie wypuszczając dym - "Dobrze, niech więc tak będzie. Długo szukałem tego, co chcę w życiu robić. Szczerze mówiąc, wciąż szukam. Po maturze spróbowałem szczęścia na politechnice, ale nie podobało mi się. Poszedłem do innej uczelni, na kierunku stosunków międzynarodowych, które zacząłem właściwie tylko ze względu na naukę języka, który sobie koniec końców i tak odpuściłem. Studia ciągnąłem przez trzy lata, szło nieźle. Jednak kiedy przyszło do napisania pracy licencjackiej po prostu nie mogłem się zabrać. Wizja, że później będzie się trzeba stawić przed grupą odpicowanych, mądrych obcych, których jedynym zadaniem jest ocenianie mnie trochę mnie sparaliżowała. Nie żałuję jednak tych studiów, bo dzięki nim musiałem iść na praktyki, a dzięki nim mam pracę. Nic wyszukanego, ale praca niezgorsza sama w sobie. Próbowałem studiować jeszcze, tym razem zaocznie, ale ostatnio stres podczas przedstawiania jakiejś głupiej pracy grupowej przed wszystkimi przekonał mnie do odpuszczenia sobie." - Marian zgasił papierosa i spojrzał gdzieś ponad swojego rozmówcę, jakby się rozmarzył. Zmiany na jego twarzy można by porównać do kromki - najpierw sprężysta, o niesamowitym smaku świeżego chleba, pozostawiona w chlebaku żeby zwietrzeć, zesztywnieć i przejść zielenią.
Ogólnie rzecz ujmując, studiów spróbowałem, nie są dla mnie. Teraz zastanawiam się nad jakimiś kursami, bo pomimo, że lubię swoją pracę, nie wiem czy na tyle by w niej spędzić resztę życia. Trochę się boję, że z kursami może być podobnie jak ze studiami...
"A więc, chcesz wiedzieć jaki jest mój pomysł na życie? Chcesz zajrzeć do mojej głowy i ukraść moje myśli?" - powiedział, spokojnie wypuszczając dym - "Dobrze, niech więc tak będzie. Długo szukałem tego, co chcę w życiu robić. Szczerze mówiąc, wciąż szukam. Po maturze spróbowałem szczęścia na politechnice, ale nie podobało mi się. Poszedłem do innej uczelni, na kierunku stosunków międzynarodowych, które zacząłem właściwie tylko ze względu na naukę języka, który sobie koniec końców i tak odpuściłem. Studia ciągnąłem przez trzy lata, szło nieźle. Jednak kiedy przyszło do napisania pracy licencjackiej po prostu nie mogłem się zabrać. Wizja, że później będzie się trzeba stawić przed grupą odpicowanych, mądrych obcych, których jedynym zadaniem jest ocenianie mnie trochę mnie sparaliżowała. Nie żałuję jednak tych studiów, bo dzięki nim musiałem iść na praktyki, a dzięki nim mam pracę. Nic wyszukanego, ale praca niezgorsza sama w sobie. Próbowałem studiować jeszcze, tym razem zaocznie, ale ostatnio stres podczas przedstawiania jakiejś głupiej pracy grupowej przed wszystkimi przekonał mnie do odpuszczenia sobie." - Marian zgasił papierosa i spojrzał gdzieś ponad swojego rozmówcę, jakby się rozmarzył. Zmiany na jego twarzy można by porównać do kromki - najpierw sprężysta, o niesamowitym smaku świeżego chleba, pozostawiona w chlebaku żeby zwietrzeć, zesztywnieć i przejść zielenią.
Ogólnie rzecz ujmując, studiów spróbowałem, nie są dla mnie. Teraz zastanawiam się nad jakimiś kursami, bo pomimo, że lubię swoją pracę, nie wiem czy na tyle by w niej spędzić resztę życia. Trochę się boję, że z kursami może być podobnie jak ze studiami...