05 Gru 2017, Wto 23:18, PID: 719634
(05 Gru 2017, Wto 22:59)WinterWolf napisał(a): Jak wyglądała Wasza matura? W sensie czy stres towarzyszył przez cały czas, czy w trakcie się redukował, jak wyglądała ustna część i co mieliście jako te przedmioty rozszerzone?
Moja matura będzie niebawem. Na razie mam świadomość tego, że będzie, a lęk rośnie w miarę myślenia głównie przed rozmową na polskim z komisją. Niby mówi się że matura to jak egzamin na studiach ale co można o tym wiedzieć nie mając z tym do czynienia? Jeśli macie jakieś fajne rady typu "jak podejść i nie oszaleć" to go ahead.
To ja się mogę podzielić wspomnieniami z mojej matury.
Stres był, wiadomo, z tym że oczywiście większy przy maturach ustnych, o których opowiem.
Języki obce poszły mi dobrze, przerobiłam wiele zestawów przed maturą, z tym nie miałam problemu.
Natomiast polski ustny....
Za "moich czasów" (łoo, taka stara już jestem?) zdawało się w formie prezentacji. Nie miałam pomysłu na siebie, więc skorzystałam z wiedzy mojego taty, który pomógł mi (a raczej większość za mnie odbębnił) napisać prezentację dotyczącą obrazów (w sensie widoków) Warszawy z okresu międzywojennego. Teraz wiem, że był to zupełnie nietrafiony pomysł, bo (niestety?) historią zupełnie się nie interesowałam. Prezentacja wyszła świetna, wyuczyłam się jej na pamięć (bo jak to tak na spontanie gadać z fobią, drżącymi rękoma i palpitacją serca?!). Gorzej było po wyrecytowaniu przeze mnie tejże prezentacji. Pani z komisji zadała mi jedno pytanie z książki, którą powinnam była przeczytać, a pobieżnie przejrzałam. No i zablokowałam się, nic nie byłam w stanie z siebie wydusić. Coś tam pomruczałam, panie komisyjnie zdegustowane, no i wyszłam czekać na wynik. Poryczałam się w międzyczasie, wchodzę z powrotem, przyznały mi 6 pkt na 20 dodając, że powinnam iść tyłem na kolanach na pielgrzymkę do Częstochowy z podziękowaniem za tę zdaną maturę. Nie poszłam
Nigdy nie lubiłam polskiego - ale tylko tej części literaturoznawczej (językoznawczą pokochałam od pierwszego wejrzenia), matura pisemna z polskiego była dla mnie torturą, zwłaszcza te rozprawki czy interpretacje wierszy (coś potwornego).
Matmy też nie lubiłam, tak w sumie to jej nie ogarniałam (tylko języki obce jakoś chłonęłam...) więc liczyłam błagalnie na czydzieści procent, zdobyłam aż 60%
Nie zazdroszczę Ci Wilczku, ale sam wiesz, że trzeba zacisnąć pasa i siąść do książek, bo od tego zależy Twoja przyszłość (a przynajmniej jej kawałek : jeżeli masz jakieś wymarzone upatrzone studia.
Wiele osób mówi, że co tam matura, egzaminy na studiach toto dopiero jest wyzwanie!
A ja tak wcale nie uważam, chociażby z tego względu, że do matury musisz uczyć się również przedmiotów, które kompletnie cię nie interesują i robisz to na siłę, na studiach zaś uczysz się (głównie ) przedmiotów, które cię interesują i w jakimś stopniu wiążesz z nimi przyszłość. Więc łatwiej to wchodzi do głowy.