14 Cze 2018, Czw 15:53, PID: 750326
Nie mam relacji z rodzeństwem, odkąd brat wyjechał na studia, nie mam z nim kontaktu. Gdy przyjeżdża na święta, to wymieniamy może kilka zdań. Zawsze się boję, że po czymś mnie zaatakuje słownie, zacznie obrażać, wyzywać. Tak to wyglądało od czasów podstawówki. Jak byliśmy mali, to się bawiliśmy. Kłóciliśmy, biliśmy, ale potem zawsze bawiliśmy.
Na pewno brat miał wpływ na moją niską samoocenę i podporządkowywanie się. Gdy rodzice kupowali nam dwie paczki czipsów o różnych smakach, to zawsze czekałam, aż brat wybierze swoją, brałam tę, którą zostawił. Mnie nie wolno było decydować.
Właśnie od czasów podsawówki nie mogłam wchodzić do jego pokoju, dotykać jego rzeczy. Kiedy raz przez przypadek wzięłam jego kubek (nawet nie zdążyłam się z niego napić), to przez parę minut płukał go pod silnym strumieniem wody, oczywiście nie obyło się bez wyzwisk.
Zawsze on pierwszy musiał brać prysznic, bo po mnie się brzydził. Jak ja poszłam pierwsza - nie mył się do rana.
Raz za wrzucenie do łazienki swetra do prania, gdy on jeszcze kompletował sobie kosmetyki itp. oberwało mi się "dziwką".
Jak kiedyś się pokłóciliśmy i mama kazała nam sobie podać ręce na zgodę, to założył gumową rękawiczkę. Takie nietykalstwo mocno weszło mi w nawyk i nadal mnie trzyma. Mieliśmy w chyba czwartej klasie pracę plastyczną do zrobienia w grupach. Gdy chciałam przykleić kulkę z bibuły do papieru, przez przypadek lekko otarłam się dłonią o dłoń kolegi. Odruchowo chciałam powiedzieć "fuj!". Mój brat by tak na mnie zareagował.
Dopiero teraz pisząc to zdałam sobie sprawę, że z lekka zalatywało patolą. Ale odkąd nie mamy kontaktu, jest ok.
Na pewno brat miał wpływ na moją niską samoocenę i podporządkowywanie się. Gdy rodzice kupowali nam dwie paczki czipsów o różnych smakach, to zawsze czekałam, aż brat wybierze swoją, brałam tę, którą zostawił. Mnie nie wolno było decydować.
Właśnie od czasów podsawówki nie mogłam wchodzić do jego pokoju, dotykać jego rzeczy. Kiedy raz przez przypadek wzięłam jego kubek (nawet nie zdążyłam się z niego napić), to przez parę minut płukał go pod silnym strumieniem wody, oczywiście nie obyło się bez wyzwisk.
Zawsze on pierwszy musiał brać prysznic, bo po mnie się brzydził. Jak ja poszłam pierwsza - nie mył się do rana.
Raz za wrzucenie do łazienki swetra do prania, gdy on jeszcze kompletował sobie kosmetyki itp. oberwało mi się "dziwką".
Jak kiedyś się pokłóciliśmy i mama kazała nam sobie podać ręce na zgodę, to założył gumową rękawiczkę. Takie nietykalstwo mocno weszło mi w nawyk i nadal mnie trzyma. Mieliśmy w chyba czwartej klasie pracę plastyczną do zrobienia w grupach. Gdy chciałam przykleić kulkę z bibuły do papieru, przez przypadek lekko otarłam się dłonią o dłoń kolegi. Odruchowo chciałam powiedzieć "fuj!". Mój brat by tak na mnie zareagował.
Dopiero teraz pisząc to zdałam sobie sprawę, że z lekka zalatywało patolą. Ale odkąd nie mamy kontaktu, jest ok.