24 Lip 2018, Wto 10:33, PID: 756308
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Lip 2018, Wto 10:45 przez Kiwi.)
Też mam czasem wrażenie, że "przeszkaszam" na drodze. Jak nie ma mnie jak wyprzedzić, to jadę "dla ludzi za mną" trochę nieprzepisowo.
Chociaż też kiedyś jechał za mną tir, który co jakiś czas "mrugał" długimi, na moment nawet na długie przełączył. Było po zmroku i nie było to miłe. Ja przyspieszałam, on dalej metr za mną, mrugając. Normalnie na pewno bym tego odcinka z taką prędkością nie pokonywała.
Nie wiem, może miałam zwolnić i dać się wyprzedzić, albo raczej zjechać do rowu i dać się wyprzedzić - bo za bardzo się nie dało wyprzedzać na tym odcinku .
Ostatnio też mi się zdarzyło, że znalazłam się na lewym pasie - z "uprzejmości" przy wpuszczaniu kogoś z rozbiegowego pasa - a przed tym kimś był dosłownie sznurek samochodów, przy czym nikt nie zachowywał bezpiecznej odległości. Że jeżdżę, czym jeżdżę, to dla mnie lepjej byłoby przyhamować i wjechać za kogoś, kogo wpuściłam, ale w międzyczasie podjechał za mnie samochód, raczej z takim normalnym zamiarem wyprzedzania i nie za bardzo wiedziałam, co mam zrobić XD. Z gazem do dechy próbowałam się rozpędzić.
Ogólnie nic mnie tak nie stresuje jak dobry samochód za mną. Gdyby jeździły same Tico, Seicento, Pandy i tak dalej, to jeździłoby mi się lepiej XD.
_____
Edit:
Zdarzyło mi się też mieć zachowanie na drodze w stylu "czlowiec skurwiel" i ogólnie uważam, że to było właściwe.
O 16:15 (szczyt kominikacyjny) w dzień roboczy byłam na lewym pasie, który za 500 metrów zamieniał się w korek do skrętu w lewo. Wiedziałam, że potem pasa nie zmienię.
Dość znacznie przekraczałam prędkość (nie bić, kto jeździ ten wie xd), a ktoś za mną zaczął trąbić. Wkurzona na cały świat pomyślałam sobie - "o , sygnał dźwiękowy ma ostrzegać o zagrożeniu - spoko, już zwalniam do przepisowej prędkości". I dałam po hamulcach, nawet chyba niezbyt ostrożnie .
Wyraz bólu d*py tego downa, jak mnie potem wyprzedzał prawym pasem i pokazany mi środkowy palec poprawił mi humor na cały dzień.
Chociaż też kiedyś jechał za mną tir, który co jakiś czas "mrugał" długimi, na moment nawet na długie przełączył. Było po zmroku i nie było to miłe. Ja przyspieszałam, on dalej metr za mną, mrugając. Normalnie na pewno bym tego odcinka z taką prędkością nie pokonywała.
Nie wiem, może miałam zwolnić i dać się wyprzedzić, albo raczej zjechać do rowu i dać się wyprzedzić - bo za bardzo się nie dało wyprzedzać na tym odcinku .
Ostatnio też mi się zdarzyło, że znalazłam się na lewym pasie - z "uprzejmości" przy wpuszczaniu kogoś z rozbiegowego pasa - a przed tym kimś był dosłownie sznurek samochodów, przy czym nikt nie zachowywał bezpiecznej odległości. Że jeżdżę, czym jeżdżę, to dla mnie lepjej byłoby przyhamować i wjechać za kogoś, kogo wpuściłam, ale w międzyczasie podjechał za mnie samochód, raczej z takim normalnym zamiarem wyprzedzania i nie za bardzo wiedziałam, co mam zrobić XD. Z gazem do dechy próbowałam się rozpędzić.
Ogólnie nic mnie tak nie stresuje jak dobry samochód za mną. Gdyby jeździły same Tico, Seicento, Pandy i tak dalej, to jeździłoby mi się lepiej XD.
_____
Edit:
Zdarzyło mi się też mieć zachowanie na drodze w stylu "czlowiec skurwiel" i ogólnie uważam, że to było właściwe.
O 16:15 (szczyt kominikacyjny) w dzień roboczy byłam na lewym pasie, który za 500 metrów zamieniał się w korek do skrętu w lewo. Wiedziałam, że potem pasa nie zmienię.
Dość znacznie przekraczałam prędkość (nie bić, kto jeździ ten wie xd), a ktoś za mną zaczął trąbić. Wkurzona na cały świat pomyślałam sobie - "o , sygnał dźwiękowy ma ostrzegać o zagrożeniu - spoko, już zwalniam do przepisowej prędkości". I dałam po hamulcach, nawet chyba niezbyt ostrożnie .
Wyraz bólu d*py tego downa, jak mnie potem wyprzedzał prawym pasem i pokazany mi środkowy palec poprawił mi humor na cały dzień.