14 Lis 2018, Śro 21:29, PID: 771397
Przeczytałam z wielkim zaciekawieniem wszystkie te punkty. Przede wszystkim gratulacje, że Ci się udało i że umiesz przyznać przed sobą, że miałeś depresję. Jak czytam to wszystko, to zauważam, że też mogłam cierpieć na depresję, chociaż ja zawsze się od tego odżegnywałam i zapierałam się rękami i nogami, żeby tylko tej diagnozy samej sobie nie postawić (bo psychiatra onegdaj postawiła).
Było dosłownie tak samo... Apatia, ciągłe zmęczenie, niechęć do czegokolwiek, ciągły niepokój, izolacja, regres intelektualny... Pamiętam, że zmuszałam się do nauki, ale nie byłam w stanie przeczytać nawet strony książki. Myślałam, że jestem po prostu głupia, mimo że moje myśli były racjonalne i spójne. W szkole pasmo poniżeń, bo z piątkowej uczennicy, którą wszyscy nauczyciele wychwalali pod niebiosa, stałam się osobą z łatką nieuka i tumana. Ach, no i jeszcze zaniedbanie wyglądu. Jak tak sięgam pamięcią do czasów gimnazjum, to aż mi wstyd za siebie. Po pierwsze czułam się nikim, więc dbanie o siebie ograniczałam do codziennego prysznica i czystych ubrań. W domu się nie przelewało, co w połączeniu z moją niechęcią do czegokolwiek i przekonaniem o tym, że na nic nie zasługuję, kończyło się tak, że chodziłam w butach dopóki się nie rozpadły. Chodziłam w kompletnie zniszczonych balerinach z dziurami w podeszwach. Do tego zakładałam spodnie z za długimi, postrzępionymi od deptania nogawkami... W ogóle nie przypominam teraz tamtej mnie.
Ciekawi mnie tylko, jak to u Ciebie przebiegało po włączeniu leków. Czy stopniowo przez lata zaczynałeś dbać o siebie i o świat wokół siebie, czy to było nagłe i skokowe? Poza tym wspieram mocno w postanowieniu schudnięcia.
Było dosłownie tak samo... Apatia, ciągłe zmęczenie, niechęć do czegokolwiek, ciągły niepokój, izolacja, regres intelektualny... Pamiętam, że zmuszałam się do nauki, ale nie byłam w stanie przeczytać nawet strony książki. Myślałam, że jestem po prostu głupia, mimo że moje myśli były racjonalne i spójne. W szkole pasmo poniżeń, bo z piątkowej uczennicy, którą wszyscy nauczyciele wychwalali pod niebiosa, stałam się osobą z łatką nieuka i tumana. Ach, no i jeszcze zaniedbanie wyglądu. Jak tak sięgam pamięcią do czasów gimnazjum, to aż mi wstyd za siebie. Po pierwsze czułam się nikim, więc dbanie o siebie ograniczałam do codziennego prysznica i czystych ubrań. W domu się nie przelewało, co w połączeniu z moją niechęcią do czegokolwiek i przekonaniem o tym, że na nic nie zasługuję, kończyło się tak, że chodziłam w butach dopóki się nie rozpadły. Chodziłam w kompletnie zniszczonych balerinach z dziurami w podeszwach. Do tego zakładałam spodnie z za długimi, postrzępionymi od deptania nogawkami... W ogóle nie przypominam teraz tamtej mnie.
Ciekawi mnie tylko, jak to u Ciebie przebiegało po włączeniu leków. Czy stopniowo przez lata zaczynałeś dbać o siebie i o świat wokół siebie, czy to było nagłe i skokowe? Poza tym wspieram mocno w postanowieniu schudnięcia.