25 Gru 2018, Wto 10:07, PID: 776920
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25 Gru 2018, Wto 10:10 przez Pan Foka.)
Jak na popularne prochy to tak w miarę zdrowo - tak sobie właśnie wyobrażam lekową stabilizację, nie jako stan zzombifikowania, ale jednostajny, przeciętny nastrój. Czasem zdarzy się spadek, czasem nawet pomerdamy ogonkiem jak szczeniak, bez ospałości, a większe dawki mają działać motywacyjnie (dopiero wchodzę na wyższą, jako człek wybitnie antyzmotywowany podzielę się wrażeniami). Tak jak zmieniałem leki jak skarpety (raz na pół roku, HUEHYEHUE), tak przy fluo pozostaję trochę dłużej.
I nie wiem, czy to zasługa fluo, ale czasem myślę o swoich lękach jako szczątkowych - są stresujące sytuacje, ale kompletnie nie zaprzątają mi głowy, a z tą ogólną stabilizacją nastroju głównym problemem, jaki mnie dręczy, nie stają się fobie i depresja, a wspomniana wyżej motywacja. Albo po prostu chadzieję.
I nie wiem, czy to zasługa fluo, ale czasem myślę o swoich lękach jako szczątkowych - są stresujące sytuacje, ale kompletnie nie zaprzątają mi głowy, a z tą ogólną stabilizacją nastroju głównym problemem, jaki mnie dręczy, nie stają się fobie i depresja, a wspomniana wyżej motywacja. Albo po prostu chadzieję.