18 Gru 2007, Wto 22:39, PID: 7875
miks88 napisał(a):Trzeba sobie powiedziec prawde że NIGDY nie będzie lepiej
Lightbulb napisał(a):Eee tam przegięcie delikatnie mówiąc . Trzeba mimo wszystko być dobrej myśli, wiadomo, że nasza sytuacja jest mało zadowalająca (delikatnie mówiąc), ale nadzieje i wolę zmiany mieć trzebaObydwaj nie macie racji, ja preferuję wytworzenie SWOJEJ osobowości.
Bo wiecie co?
Nigdy nie będziecie sobą, ciągle oglądając się na innych i biadoląc, że chcecie być normalni (przepraszam, że tak per "Wy", ale inaczej nie potrafię ) Jezus (znów przepraszam, ale nie potrafię znaleźć jakiegoś substytutu ), przecież gdyby wszyscy za wszelką cenę chcieliby być normalni, to świat byłby nudny jak cholera.
Jedyne, co nam tak naprawdę dolega, to STRACH przed relacjami z ludźmi i to jego trzeba się pozbyć, a nie tam "zmieniać siebie" i "przekształcać osobowość"
Ja np. wiem, że przez większość czasu w+ mnie obecność ludzi i nic na to nie poradzę, ba, ja to polubiłem (chociaż rodzina najwyraźniej nie )
Wiem, że nie jestem jakimś przystojnym kolesiem, ani amantem i też mi z tym dobrze , śmieszą mnie te wszystkie Casanovy.
"Normalni" (czytaj: przeciętni, zwykli, szarzy) powiedzieliby o mnie, że jestem dziwakiem i w ogóle mam beznadziejne życie. BŁĄD! Nie słuchajcie tego. To oni mają beznadziejne życie 8). To ich największą radością życia jest setka wódki i potem godziny wymiotowania To oni myślą, że celem życia jest fajna praca, dużo kasy i hedonizm. To oni się przejmują przyziemnymi sprawami, zamiast rozwijać wyobraźnię, inteligencję i abstrakcję. To oni mówią, że są "indywidualistami", a zaraz potem robią to, czego oczekują od nich inni
Tak, ich życie to dupna sprawa. Tak, uważam, że mam lepsze życie, chociaż zdecydowanie okrojone przez fobię społeczną i zrytą psychikę. Przez zaburzenia nie jestem w stanie osiągnąć chociażby części swojego potencjału, w przeciwieństwie do tych "normalnych" osób w ich nędznym żywocie.
Nam się wydaje, że "oni" mają lepsze życie, bo nasze jest po prostu ograniczane, trzymane 'w zalążku', a oni żyją całym sobą. Aha, piszę to zakładając, że większość z nas jest introwertykami, indywidualistami i wcale nie chce się "integrować" ze społecznością
Pogódźcie się ze swoją osobowością, pomyślcie, że tak też może być dobrze, przestańcie bredzić, że inni mają lepiej, zajmijcie się fobią, a kiedyś dziewczyna/chłopak sami się znajdą.
Możecie też żyć marzeniami i zamknąć się ze swoimi myślami w swojej głowie, tak jak ja ostatnio. Ale nie polecam wrażliwym, bo może coś pęknąć, nie powiem co; dla zachowania przyzwoitości
Zresztą z tego co czytam, to całkiem sporo z Was miało/ma drugie połówki więc za przeproszeniem ('szczęśliwcy') przestańcie pie*dolić, że jest tak źle (to się teraz zdenerwowałem, nie, po prostu bluzg mnie ukaja ).