12 Sie 2020, Śro 18:41, PID: 825959
Dla mnie taką najbardziej upokarzającą sytuacją w życiu było wyznanie w pierwszej klasie gimnazjum, że mam depresję. Wcześniej oczywiście omówiłem sytuację z Panią wychowawczynią i miała ona wprowadzić moją klasę do tego tematu na godzinie wychowawczej. Taki zahukany, fobiczny ja powiedziałem, że mam depresję. Wszystkich, mówiąc kolokwialnie, zatkało, nikt nic nie powiedział, każdy był poważny. W trakcie i po wyznaniu czułem się okropnie. Czułem jakbym żałośnie błagał o litość i aprobatę. Myślałem mówiąc szczerze, że to da jakiś pozytywny efekt, że ktoś zrozumie. Wyszło jak zwykle. Może przez jeden dzień lub dwa chłopaki coś tam do mnie częściej zagadali, bardziej się interesowali. Jedna nawet koleżanka się mnie wprost zapytała czy oczekuję, że będą się wszyscy nade mną litować. Ja powiedziałem, że nie. Przecież nie o to mi chodziło mówiąc o depresji, tylko o zrozumienie, że mój smutek i zamknięcie się w sobie nie jest z ich powodu. Później i tak byłem jeszcze bardziej ignorowany. Podsumowując, już nie zamierzam nikomu mówić o swoim zdrowiu psychicznym, chyba że najbliższej rodzinie, moim ewentualnym przyjaciołom w przyszłości lub takim osobom, które mają podobne przeżycia, tak jak tutaj.