16 Sie 2020, Nie 18:26, PID: 826199
Taka trochę teen drama, ale na długo ta sytuacja we mnie została. Grałam tego dnia z trzema koleżankami w koszykówkę. Na boisku pojawiła się większa grupka osób, które też chciały grać na tym boisku. Początkowo nawiązała się normalna rozmowa o tym, za ile będziemy kończyć albo czy możemy grać wszyscy razem. Jednak szybko zaczęli głupio komentować naszą grę. Komentarze najbardziej skupiały się na mnie, mimo że byłam ugodowa i prawie się nie odzywałam. Chcieli nas po prostu wykurzyć z boiska. Pomiędzy tą grupą a moimi koleżankami nawiązała się krótka pyskówka. No i teraz przechodzę do części właściwej. Grupa obrała sobie za cel wyłącznie mnie. Nie wyzywali moich koleżanek. Byłam pulchna, wyraźnie brzydsza od koleżanek. Trochę próbowałam się bronić, coś im odpowiadać, ale nie dawałam rady. Ponad dziesięcioro osób, jeden przed drugiego, po prostu na mnie nawalało.
Patrzcie na nią! Krowa nie umie nawet piłki złapać!
Ty, fajne masz spodnie, na śmietniku znalazłaś?
Hahaha, wyglądasz jak świnia, kwiii, kwiii!
Nie kręć tak dupą, bo nie mam drobnych dla ciebie!
Zabij się, maszkaronie!
Ogólnie parodiowanie mnie, skakanie wokół mnie i przeszkadzanie, wyzywanie na wszystkie możliwe sposoby. Dziś jak o tym pomyślę, to ciarki mnie przechodzą, że grupa obcych ludzi może się tak potwornie nad kimś znęcać za nic. Czułam się jak taka szmata wykręcana na wszystkie możliwe sposoby. A było to tak upokarzające, bo po pierwsze wszyscy to widzieli i wszyscy się z tego śmiali, a po drugie nie umiałam nic zrobić, cały czas tylko udawałam, że mnie to nie rusza. W końcu ktoś podbiegł i sypnął mi żwirem w twarz. Po tej sytuacji poszłam do domu. Miałam wtedy piętnaście lat, a osoby z tej grupy były w moim wieku lub młodsze. To nie były dzieci z patologicznych domów. Nie umiałam się z tym pogodzić. Do dziś siedzi we mnie takie poczucie poniżenia i bezradności związane z tą sytuacją, że mam wrażenie, że gdybym spotkała teraz, jako dorosła i poważna baba, tę dziewczynę, która sypnęła mi w twarz piachem, to mogłabym jej coś powiedzieć, a i przywalić jej, gdyby się stawiała. Trochę mi wstyd za to, ale nie umiem z tym nic zrobić.
Patrzcie na nią! Krowa nie umie nawet piłki złapać!
Ty, fajne masz spodnie, na śmietniku znalazłaś?
Hahaha, wyglądasz jak świnia, kwiii, kwiii!
Nie kręć tak dupą, bo nie mam drobnych dla ciebie!
Zabij się, maszkaronie!
Ogólnie parodiowanie mnie, skakanie wokół mnie i przeszkadzanie, wyzywanie na wszystkie możliwe sposoby. Dziś jak o tym pomyślę, to ciarki mnie przechodzą, że grupa obcych ludzi może się tak potwornie nad kimś znęcać za nic. Czułam się jak taka szmata wykręcana na wszystkie możliwe sposoby. A było to tak upokarzające, bo po pierwsze wszyscy to widzieli i wszyscy się z tego śmiali, a po drugie nie umiałam nic zrobić, cały czas tylko udawałam, że mnie to nie rusza. W końcu ktoś podbiegł i sypnął mi żwirem w twarz. Po tej sytuacji poszłam do domu. Miałam wtedy piętnaście lat, a osoby z tej grupy były w moim wieku lub młodsze. To nie były dzieci z patologicznych domów. Nie umiałam się z tym pogodzić. Do dziś siedzi we mnie takie poczucie poniżenia i bezradności związane z tą sytuacją, że mam wrażenie, że gdybym spotkała teraz, jako dorosła i poważna baba, tę dziewczynę, która sypnęła mi w twarz piachem, to mogłabym jej coś powiedzieć, a i przywalić jej, gdyby się stawiała. Trochę mi wstyd za to, ale nie umiem z tym nic zrobić.