17 Lis 2008, Pon 0:36, PID: 90527
Jak siedziałem w Anglii to co piątek łaziłem na zakupy. Jakoś nie bałem się przestrzeni i ludzi jednak z nikim nie gadałem(blokowałem się przy rozmowie). Atmosfera była trochę inna niż w kraju -wszyscy uśmiechnieci kolorowo itp. Lubiłem łazic i wydawac kase najczęściej na ciuchy gadżety i gry a potem jeszcze sobie przekąsi whoppera.
Nie siedziałem w domu bo tam po robocie często wiskacze i sajderki szły.
Jak przychodziłem towarzystwo najczęściej już odlatywało nawet mnie nie zaczepiali.
W Polsce jeszcze jeszcze nie byłem w sklepie żeby sobie coś kupic.
Tutaj czuje jak każdy się na mnie gapi i coś pod nosem mruczy.
Jak już muszę iśc to szybko kupuję to co trzeba i wracam.
Nie siedziałem w domu bo tam po robocie często wiskacze i sajderki szły.
Jak przychodziłem towarzystwo najczęściej już odlatywało nawet mnie nie zaczepiali.
W Polsce jeszcze jeszcze nie byłem w sklepie żeby sobie coś kupic.
Tutaj czuje jak każdy się na mnie gapi i coś pod nosem mruczy.
Jak już muszę iśc to szybko kupuję to co trzeba i wracam.