22 Cze 2019, Sob 12:26, PID: 796390
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22 Cze 2019, Sob 12:32 przez Ksenomorf.)
(22 Cze 2019, Sob 8:34)Kylar napisał(a): gejuchy fuj, pismo święteGdybym kiedyś na moment – załóżmy hipotetycznie taką sytuację – zapomniał, po co Jezus Chrystus ustanowił Kościół, to bym sobie chyba poczytał te naiwne, cepem ciosane, interpretacje wyrwanych z kontekstu wersów z Biblii. I zaraz bym sobie przypomniał.
Dz 17,24-25
„Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko”
pismo można interpretować, budujmy palace, elo
Żeby właściwie czytać ten fragment, trzeba wiedzieć, w jakim miejscu przemawiał św. Paweł (Areopag) i do kogo się zwracał (Grecy, poganie), i wtedy czytelniejsze stanie się, że przeciwstawia ograniczoność bóstw pogańskich (rozumianych na sposób bardzo materialistyczny i naiwny) nieograniczoności chrześcijańskiego Boga-Absolutu, który faktycznie ani nie mieszka w świątyni czy w dziupli w drzewie, ani nie wykuwa młotków pod Etną, ani nie ciska piorunków, tylko jest kimś znacznie większym, niezależnym od materii czy czasu; jest prawdziwym Bogiem, a nie fałszywym.
Kościół nie przyznaje sobie wyłączności w interpretacji Pisma Świętego, żeby manipulować owieczkami, jak to piszesz, ale dlatego, że to Pan Jezus go ustanowił i dał mu misję prowadzenia ludzi do zbawienia i zachowania depozytu wiary – a zrobił to, żeby owieczki się nie pogubiły. A że część się gubi mimo tego, cóż, można z tego wnosić, że bez ustanowienia Kościoła – ujętego także w instytucjonalne, widzialne ramy – ten depozyt wiary by się rozpłynął tym bardziej i jeszcze więcej owieczek by się pogubiło.
---
Ironicznie i protekcjonalnie? Zgaduję, że również mnie – może w dużej mierze mnie – miałeś na myśli, kiedy pisałeś tego pierwszego posta dzisiaj w tym temacie. No niestety taki temperament, ubolewam, ale w te anegdotki o niespotykaniu wierzących, którzy tłumaczyliby wszystko bez urażającego cię tonu, to niestety uwierzę tak samo jak w doświadczenia antyklerykałów spotykających w swoim życiu tabuny księży non stop straszących ich piekłem (swoją drogą, szkoda, że nie straszą). W internetach nie brakuje miejsc, katolickich stron czy jakichś katolickich grup dyskusyjnych, gdzie z anielską cierpliwością tłumaczy się wiele kwestii związanych z wiarą i uprawia tę nużącą, czasochłonną apologetykę. A może to kwestia sposobu, w jaki zadaje się pytania – jak zadaje się je bez dobrej woli, prześmiewczo i od razu gdzieś tam mimochodem sugeruje jakieś złe intencje (chociażby chęć manipulacji), to reakcja jest, jaka jest.
---
Nawiasem mówiąc, dobieranie sobie wyznania podług stopnia jego tolerancji dla jakiegoś grzechu... : D