27 Lut 2019, Śro 19:09, PID: 784203
Ja do momentu ukończenia osiemnastki jeździłem z rodzicami na wczasy w góry, nad morze i raz na mazury. Jakoś w okresie przedszkola było nieźle, poznawałem dzieci w tych ośrodkach wypoczynkowych i z nimi się bawiłem całymi dniami. Potem to wędrówki górskie i brak rówieśników w pensjonatach. Raz w życiu byłem też na obozie/kolonii po ukończeniu gimnazjum. W pokoju wylądowałem z totalnymi z+$ibk2 umysłowymi którzy mnie [s]w+$ibku na każdym kroku jak mnie nie było w pokoju rozpoczynając od podpierdalania mi ubrań kończąc na podpierdalaniu baterii od fona czy też zastraszania mnie wyrzucaniem ubrań przez okno. Śmiecili mi też w łóżku, robili sobie z niego chlew. Dostawałem totalnej $ibku siedząc z nimi dlatego wyniosłem się do innych ludzi młodszych 4-5 lat z którymi można było posiedzieć bez stresu i napinki. Dzień wcześniej zwiałem stamtąd a oni musieli sprzątać po sobie w moim łóżku. Po czasie mam odczucie że siedziałem z grypsami w pokoju... Z obozu pamiętam też że bardzo mało przebywałem na plaży tylko głównie nad jeziorem bo to był windsurfing. Gdzieś pod koniec obozu wylądowałem na środku jeziora i jakoś wróciłem o własnych siłach na brzeg. Bardzo się rozczarowałem bo nie poznałem żadnych koleżanek, trafiłem do pokoju z debilami a dobre mordki były w innych pokojach ;| No i zdecydowanie za mało czasu na plaży tylko trening za treningiem i miasto.