26 Mar 2016, Sob 23:04, PID: 526470
Zmieńcie nazwę tematu, bo zapowiada trochę inną interpretację.
Natemat: sam prawie wykorkowałem i przeżywałem ekwiwalent świetlistego tunelu - polecam, 10/10. Z takich okolicznych śmierci to symboliczna była samobójcza śmierć starszego kuzyna, gdy miałem 12 lat i me trudności dawały się już we znaki. Ostatnio odejście dziadka, który potrafił siać wyłącznie pogardę i dołożył swe cegiełki do moich problemów. Zajmowałem się nim, gdy z tygodnia na tydzień błyskawicznie postępował nowotwór, poprzez stan terminalny, aż po samo zejście, gdy bez ustanku prowadziłem akcję reanimacyjną i rozkazywałem temu skurwielowi zacząć oddychać. To nie sama pielęgnacja była trudna, tylko ten rozdźwięk między naturalnym odruchem niesienia pomocy a osobistymi urazami. Nie będę kłamać, że za nim tęsknię, ani trochę, ale też nie skaczę z radości. Wzorcowi dziadkowie ze strony ojca odeszli w ostatnich latach, oboje niestety w bólach.
Hmmm...wujek, który dosłownie zaliczył zgon po jakimś trefnym alkoholu-samoróbce.
Natemat: sam prawie wykorkowałem i przeżywałem ekwiwalent świetlistego tunelu - polecam, 10/10. Z takich okolicznych śmierci to symboliczna była samobójcza śmierć starszego kuzyna, gdy miałem 12 lat i me trudności dawały się już we znaki. Ostatnio odejście dziadka, który potrafił siać wyłącznie pogardę i dołożył swe cegiełki do moich problemów. Zajmowałem się nim, gdy z tygodnia na tydzień błyskawicznie postępował nowotwór, poprzez stan terminalny, aż po samo zejście, gdy bez ustanku prowadziłem akcję reanimacyjną i rozkazywałem temu skurwielowi zacząć oddychać. To nie sama pielęgnacja była trudna, tylko ten rozdźwięk między naturalnym odruchem niesienia pomocy a osobistymi urazami. Nie będę kłamać, że za nim tęsknię, ani trochę, ale też nie skaczę z radości. Wzorcowi dziadkowie ze strony ojca odeszli w ostatnich latach, oboje niestety w bólach.
Hmmm...wujek, który dosłownie zaliczył zgon po jakimś trefnym alkoholu-samoróbce.