05 Mar 2017, Nie 1:06, PID: 619011
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05 Mar 2017, Nie 1:07 przez zablizniona.)
Dziękuję, że odpowiedziałeś.
Ja też myślę, że jest to na tle nerwowym. Bo jak się uspokoję, to już tak nie krzyczę. A jak mówię głośno i ktoś zwróci mi uwagę, to czuję się, jakby ktoś mnie uderzył w łeb, jestem taka skołowacona, zamulona. Czuję się źle i sciska mnie żołądek, jakbym zjadła coś złego. I dopóki nie wypłaczę tego zdenerwowania, to nie jestem w stanie mówić normalnie. A potem mimo, że mówię spokojnie, to czuję się z tym tak jakoś źle.
Czasem myślę, że już tyle zrobiłam na terapii i już jest tak wielka poprawa, a tu ciągle jeszcze coś wychodzi. I to nie małe rzeczy, a dosyć duże. Trochę dziś jestem podłamana tym wszystkim.
Ja też myślę, że jest to na tle nerwowym. Bo jak się uspokoję, to już tak nie krzyczę. A jak mówię głośno i ktoś zwróci mi uwagę, to czuję się, jakby ktoś mnie uderzył w łeb, jestem taka skołowacona, zamulona. Czuję się źle i sciska mnie żołądek, jakbym zjadła coś złego. I dopóki nie wypłaczę tego zdenerwowania, to nie jestem w stanie mówić normalnie. A potem mimo, że mówię spokojnie, to czuję się z tym tak jakoś źle.
Czasem myślę, że już tyle zrobiłam na terapii i już jest tak wielka poprawa, a tu ciągle jeszcze coś wychodzi. I to nie małe rzeczy, a dosyć duże. Trochę dziś jestem podłamana tym wszystkim.