22 Sty 2019, Wto 9:49, PID: 780592
Może ja też to mam? Na ogół nie jestem entuzjastą wynajdywania sobie schorzeń, ale kto wie... (zresztą samo to "schorzenie" jest mgliste).
Od roku czasu mam trudności z przejściem od porannego letargu do jakiejkolwiek aktywności. Zwykła motywacja, że trzeba pojechać do pracy, jest czasem niewystarczająca. Takie czynności jak przebranie się z piżamy czy umycie zębów sprawiają mi znaczny wysiłek.
I to wszystko już nie za bardzo zależy od rodzaju przyjmowanego antydepresanta...
Już bardziej od natężenia światła dziennego w porze wstawania. Wypożyczyłem sobie nawet lampę do fototerapii.
Nie wiem, na ile to zmęczenie wynika z przewlekłego lęku. Może to mechanizm obronny w stylu "lepiej nic nie czuć i być w letargu niż czuć lęk". Mój psychiatra bagatelizuje te objawy, wskazując na pierwszym miejscu lęk.
Od roku czasu mam trudności z przejściem od porannego letargu do jakiejkolwiek aktywności. Zwykła motywacja, że trzeba pojechać do pracy, jest czasem niewystarczająca. Takie czynności jak przebranie się z piżamy czy umycie zębów sprawiają mi znaczny wysiłek.
I to wszystko już nie za bardzo zależy od rodzaju przyjmowanego antydepresanta...
Już bardziej od natężenia światła dziennego w porze wstawania. Wypożyczyłem sobie nawet lampę do fototerapii.
Nie wiem, na ile to zmęczenie wynika z przewlekłego lęku. Może to mechanizm obronny w stylu "lepiej nic nie czuć i być w letargu niż czuć lęk". Mój psychiatra bagatelizuje te objawy, wskazując na pierwszym miejscu lęk.