16 Lut 2009, Pon 23:32, PID: 125127
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Lut 2009, Pon 23:45 przez krys840.)
To chyba dobry temat i miejsce, żeby podzielić się spostrzeżeniami na temat idealizowanego otoczenia. Złudy dają siły, by żyć? A jak się czujesz, kiedy wyobrażenia konfrontowane z rzeczywistością odbiegają tak daleko od planów samorealizacji, że chylisz się ku upadkowi? Wystarczy nie planować? Planem jest nie planować. Ok. Jestem jak kruk, nie sieję, nie żnę, a Bóg mnie żywi. Czy ktoś zna Boga? Jestem jak ptak ze zranionym skrzydłem. Tylko brakuje mi stale wysokich lotów, uniesień, rozpościeranych horyzontów, tak że przestaję czuć, że jestem, bo moja wyobraźnia przymarła głodem...
Wyimaginowane otoczenie, o którym marzę, zmusza mnie do wyzbywania się złudzeń, tłamszenia pragnień, wegetacji, samotności, bólu,tworzenia obrazu nędzy i śmierci, zaprzestania marzeń i do odejścia w bezmiar pustej przestrzeni, gdzie rządzi chaos, który dobrze znam.
Może rzućmy światło na mrok...
Wyimaginowane otoczenie, o którym marzę, zmusza mnie do wyzbywania się złudzeń, tłamszenia pragnień, wegetacji, samotności, bólu,tworzenia obrazu nędzy i śmierci, zaprzestania marzeń i do odejścia w bezmiar pustej przestrzeni, gdzie rządzi chaos, który dobrze znam.
Może rzućmy światło na mrok...